Tak właśnie się stanie, jeśli Ministerstwo Informacji uwzględni prośbę dyrektora jednego z najlepiej prosperujących białoruskich przedsiębiorstw, producenta urządzeń drogowych i budowlanych Amkodor.
W liście do szefa resortu informacji dyrektor Amkodoru Walery Kandratczyk „przekonująco prosi" o ukaranie jednej z dwóch legalnie ukazujących się na Białorusi gazet opozycyjnych, a zarazem pierwszej w historii białoruskiej gazety, tygodnika „Nasza Niwa". Spełnienie tej prośby oznacza groźbę likwidacji tygodnika.
Dyrektor Kandratczyk skarży się na artykuł o współwłaścicielu przedsiębiorstwa, którym kieruje, a zarazem o najbogatszym członku wyższej izby parlamentu Aleksandrze Szakucinie.
Nazwisko Szakucina, jak napisała „Nasza Niwa", mogłoby się znaleźć na liście osób z najbliższego otoczenia białoruskiego dyktatora, objętych zakazem wjazdu do Unii Europejskiej. Ale w opisanej przez dziennikarzy historii sukcesu biznesowego Szakucina dyrektor Amkodoru ma pretensje do czego innego: że zamiast dokładnej liczby pracujących w Amkodorze 6226 osób, gazeta podała, że przedsiębiorstwo zatrudnia „ponad 5 tysięcy pracowników".
W artykule redakcyjnym, poświęconym pretensjom dyrektora Amkodoru „Nasza Niwa" napisała, że wobec braku uzasadnionych zarzutów odbiera całą sprawę jako polityczną. Zdaniem opozycyjnego tygodnika interesom Szakucina i reputacji „Amkodoru", zwłaszcza w Europie, bardziej niż wyimaginowane błędy dziennikarzy zaszkodzi to, że rękami dyrektora swojej firmy jej właściciel chce zniszczyć niezależną gazetę. „Nasza Niwa" przypomina także, że kilka godzin po publikacji artykułu o Szakucinie w redakcji odebrano telefon z Amkodoru. Wtedy przedstawiciel firmy nie miał większych pretensji.
Podstępne sposoby prześladowania opozycyjnych dziennikarzy i polityków stają się normą na Białorusi. Tylko w ostatnich dniach robotnicy państwowych przedsiębiorstw skierowali kilka pozwów przeciwko działaczom opozycji, twierdząc, że ucierpieli moralnie z powodu apeli opozycjonistów do UE o nałożenie na Białoruś sankcji gospodarczych.
Szef państwowej Federacji Związków Zawodowych Białorusi (FZZB) Leonid Kozik oświadczył z kolei, że FZZB będzie ścigać każdego, kto w mediach czy na forach internetowych skrytykuje oburzonych działaniami opozycji członków Federacji.
Korespondencja z Grodna