Chen Guangcheng podpadł chińskim komunistom, gdy ujawnił informacje o przymusowych aborcjach i sterylizacjach na terenach wiejskich. Najpierw spędził za to cztery lata w więzieniu, a następnie został skazany na areszt domowy. Po 19 miesiącach niewidomy dysydent zaczął udawać, że jest chory – co osłabiło czujność strażników – po czym 21 kwietnia wykorzystał chwilę ich nieuwagi,  pokonał dwumetrowy mur, przepłynął rzekę i dotarł do czekających na niego na drugim brzegu dysydentów, którzy przewieźli go z rodzinnej wsi Dongshig do Pekinu. W stolicy najpierw wozili go po domach opozycjonistów, a potem przetransportowali  do „najbezpieczniejszego miejsca w Chinach", czyli ambasady USA.

O dalszym losie Chena będą zapewne rozmawiać najważniejsi przedstawiciele USA – szefowa dyplomacji Hillary Clinton i sekretarz skarbu Tim Geithner – którzy już we wtorek wylądują w Pekinie z okazji  dorocznego  szczytu. Ewentualne negocjacje z pewnością utrudni Amerykanom fala aresztowań aktywistów praw człowieka zarządzona przez władze Chin po ucieczce Chena. Służby bezpieczeństwa zatrzymywały i przesłuchiwały najbliższych znajomych dysydenta oraz osoby, które pomagały mu w ucieczce.  Według informatorów „The Financial?Timesa" agenci zatrzymali m.in. He Peiroing,  kobietę, która zawiozła Chena do Pekinu. O jej losach nic nie wiadomo. Jej telefon komórkowy odłączono od sieci, a konto w serwisie mikroblogów zostało skasowane przez cenzorów.

Chińskie władze są wściekłe. Skandal związany z ucieczką Chena wybuchł  bowiem w czasie, kiedy Partia?Komunistyczna pogrążona jest w jednym z największych kryzysów politycznych ostatnich lat, związanych z dymisją wysokiej rangi urzędnika Bo Xilaia.

Jak zauważa BBC, rozwiązanie tej sprawy nie będzie  łatwe. Gdy w 1989 roku Fang Lizhi – słynny aktywista i jeden z inspiratorów protestów  na placu Tiananmen – uciekł na teren ambasady USA w Pekinie, Amerykanie i Chińczycy prowadzili negocjacje przez ponad rok. Ostatecznie Pekin zgodził się na jego wyjazd „na leczenie". Lizhi nigdy nie wrócił do ojczyzny, zmarł na początku kwietnia tego roku w Stanach Zjednoczonych.