Przebywający za granicą byli oficerowie białoruskich służb specjalnych wzywają do powołania rządu emigracyjnego. Równocześnie oskarżają liderów opozycji o to, że są marionetkami w rękach KGB. A zaledwie trzy dni temu szef litewskiej dyplomacji Audronius Ažubalis przedstawił dość zagadkową propozycję, aby Unia Europejska we współpracy z USA stworzyły alternatywne wobec władzy w Mińsku i jednoczące białoruską opozycję „centrum siły". Ažubalis dowodził potem, że jego wypowiedź została źle zinterpretowana, choć większość komentatorów zrozumiała, że minister proponował utworzenie rządu Białorusi na emigracji.
Męcząca opozycja?
– Jestem zmęczony tymi wszystkimi planami wspierania opozycji na Białorusi – oświadczył litewski minister w rozmowie z organizacją pozarządową Carnegie Europe. Ažubalis zarzucił białoruskiej opozycji, iż jest rozbita i proponuje zbyt dużo, często sprzecznych ze sobą, rozwiązań w walce o demokratyzację kraju. Odpowiadając na pytanie, jak sobie poradzić z tą sytuacją, szef litewskiej dyplomacji zaproponował, jak sam się wyraził „dość radykalny sposób". Miałby polegać na tym, aby we współpracy z Waszyngtonem Bruksela powołała do życia stanowiącą alternatywę dla rządu w Mińsku „przejściową radę", skupiającą białoruskich opozycjonistów.
Ogłoszenie przez Ažubalisa sposobu uzdrowienia sytuacji w białoruskiej opozycji zbiegło się w czasie z inicjatywą przebywających na emigracji byłych oficerów białoruskich służb specjalnych, byłego dowódcy Specnazu pułkownika Władimira Borodacza oraz majora KGB Onufrego Romanowicza. Powołali oni w Wilnie komitet założycielski mający zjednoczyć rozbitą opozycję białoruską wokół tymczasowego rządu na emigracji. Były pułkownik otwarcie, z imienia i nazwiska, oskarża o współpracę z KGB prawie wszystkich liderów opozycji, jednocześnie zapewniając, że tworzona przez niego struktura chce współpracy z całą opozycją.
– Nawoływanie do współpracy, po rzuceniu tak ciężkich oskarżeń, mija się z celem. Można to porównać z próbą uprawiania kukurydzy na biegunie północnym – ocenia inicjatywę Borodacza w rozmowie z „Rz" lider opozycyjnej białoruskiej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźko. Zdaniem polityka, czym innym jest propozycja Ažubalisa. Wynika, jak przekonuje Lebiedźko, z głoszonej od dawna przez litewskiego ministra idei rozpoczęcia dyskusji na temat tego, jaka będzie Białoruś bez Aleksandra Łukaszenki.
Jeden już jest
Obecnie istnieje już rząd emigracyjny tzw. Białoruskiej Republiki Ludowej z siedzibą w Toronto, ale nikt go nie uznaje. W 1999 r. ostatni przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi Siamion Szarecki został przez opozycję uznany za pełniącego obowiązki prezydenta, ale próba stworzenia władz emigracyjnych w Wilnie się nie powiodła.