Niemieccy zwolennicy euroobligacji kierują się przekonaniem, że właściwą pokutą za II wojnę światową i Holokaust może być jedynie przekazanie wszystkich naszych interesów, także naszych pieniędzy, w ręce europejskie – taka jest teza nowej książki Thilo Sarrazina pod znamiennym tytułem „Europa braucht den Euro nicht" (Europa nie potrzebuje euro).
Na ponad 400 stronach udowadnia, że wspólna waluta została wprowadzona wyłącznie ze względów politycznych i krok ten forsowany przez Helmuta Kohla był swego rodzaju prezentem Niemiec dla Europy po zjednoczeniu kraju. Miało to osłabić obawy wielu państw zaniepokojonych wzrostem potęgi Niemiec na naszym kontynencie.
– Sarrazin pisze głupstwa albo z przekonania, albo też z wyrachowania – tak Wolfgang Schäuble, minister finansów, skomentował tezy zawarte w nowym dziele byłego bankiera. Odpiera tym samym zarzut, że błąd pierworodny popełniono u samego zarania wprowadzania wspólnej waluty oraz że Niemcy mogą się doskonale bez niej obejść.
Nie odnosi się jednak do tezy Sarrazina, który twierdzi, że jeżeli Niemcy zgodzą się na uwspólnotowienie długów UE w postaci wspólnych obligacji, to oznaczać to będzie, iż staną się „zakładnikiem tych wszystkich w strefie euro, którzy potrzebować będą jeszcze pomocy".
W interesie Niemiec leży natomiast, aby do tego nie dopuścić. Taka jest też opinia kanclerz Angeli Merkel, która wychodzi jednak z innego założenia. Wie doskonale, że ponad trzy czwarte obywateli RFN opowiada się w sondażach przeciwko pompowaniu dalszych miliardów w Grecję i inne zagrożone bankructwem kraje.