Dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi został zatrzymany wczoraj w swoim mieszkaniu w Grodnie. Jak wynika z relacji małżonki Poczobuta Aksany, w zatrzymaniu uczestniczył śledczy Arseni Nikolski. Ten sam, który rok temu prowadził przeciwko dziennikarzowi sprawę  karną o rzekomą obrazę i zniesławienie białoruskiego dyktatora w tekstach, opublikowanych w „Gazecie Wyborczej", na opozycyjnym portalu Biełorusskij Partizan oraz na prywatnym blogu dziennikarza.

Niecały rok temu Poczobuta skazano za to na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Aksana Poczobut w rozmowie telewizją Biełsat ujawniła, iż tym razem może chodzić o artykuły, w których jej mąż sugerował, że Łukaszenko wywierał presję na białoruski wymiar sprawiedliwości  w sprawie terrorystów, skazanych przez sąd na karę śmierci za zamach bombowy w mińskim metrze 11 kwietnia zeszłego roku.

Według niej dziennikarz zostanie oskarżony z części drugiej (powtórnie popełniony czyn) paragrafu o „zniesławieniu prezydenta ", za co mogą mu grozić nawet cztery lata kolonii karnej.

Na to, że  dziennikarz raczej  nie może liczyć na łagodne traktowanie, zwraca uwagę wiceprezes Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy, prawnik Andrej Bastuniec. – To, że wszczęto nową sprawę, oznacza, iż wyrok w zawieszeniu może zostać odwieszony, a tamta kara zostanie dodana do zasądzonej w nowym wyroku – mówi „Rz".