Sobotnie wybory do tymczasowego parlamentu będą wydarzeniem wyjątkowym. Startuje w nich prawie półtorej setki organizacji politycznych. Trudno się w tym bogactwie połapać, trudno też oczekiwać od większości kandydatów doświadczenia. Przez przeszło cztery dekady władzy Muammara Kaddafiego działalność partyjna była zakazana, a przejawy niesubordynacji surowo karane. – Gdy na ulicy zebrały się trzy osoby, to bezpieka Kaddafiego już podejrzewała, że chcą założyć partię. Więzienia były pełne potencjalnych przeciwników politycznych, a za takiego uchodził nawet student powątpiewający w konieczność odbywania służby wojskowej – opowiadał mi prawnik, który kilkanaście lat spędził w więzieniach.
Teraz Libijczycy mogą przebierać w kandydatach i oglądać programy wyborcze w telewizji. Zanim w połowie lutego 2011 roku zaczęła się antykaddafistyczna rewolucja, nawet zawieszony na murze obrazek z gołąbkiem pokoju był niedozwoloną działalnością polityczną.
– Plakatów pojawiło się mnóstwo. Jest też wiele nowych mediów. Każdy mówi, co chce. Zazwyczaj kandydaci wspominają o edukacji, służbie zdrowia i obiecują, że zwykli ludzie będą mogli korzystać z tego, że Libia to bardzo bogaty kraj – powiedział „Rz" Ali Szamah, który w czasie ubiegłorocznej rewolucji dowodził obroną lotniska wojskowego pod Bengazi. On jako wojskowy nie może brać udziału w głosowaniu. – Nic gorszego niż Kaddafi Libijczycy nigdy nie wybiorą. Dyktatura nie powróci – dodał.
Z list partyjnych zostanie wybranych tylko 80 z 200 deputowanych. O pozostałe mandaty walczą kandydaci bez przynależności politycznej, co zapewne utrudni określenie zaraz po wyborach, jakie poglądy będą dominowały w zgromadzeniu, którego głównym zadaniem będzie przygotowanie nowej konstytucji. – Przeżywamy wstrząs polityczny. To początek drogi do prawdziwych wyborów [mają się odbyć w przyszłym roku – red.]
i prawdziwej polityki. Na razie ludzie i tak będą wybierali przede wszystkim tych, których znają ze swojego regionu, niezależnie od tego, czy z list partyjnych czy indywidualnych – powiedział „Rz" Mustafa Geriani, biznesmen, czołowy dostawca wody w Libii. Od początku buntu przeciw Kaddafiemu do upadku Trypolisu był rzecznikiem opozycyjnej Tymczasowej Rady Narodowej.