Grecja może zostać izolowana na arenie międzynarodowej, powiemy „do widzenia" strefie euro, a kraj zostanie zdewastowany przez lobby drachmy – w tak dramatycznych słowach premier Antonis Samaras tłumaczył konieczność wprowadzenia drastycznego pakietu oszczędnościowego. Czekają na to wierzyciele Grecji: UE, Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) oraz Europejski Bank Centralny (EBC), patrząc z niepokojem, jak wzrasta poziom zadłużenia Grecji do obecnych 170 proc. PKB mimo miliardów pompowanych do Grecji.wczo

Oburzone są miliony Greków, którzy pytają rząd, jak mają dalej żyć. Po szeregu wprowadzonych już obniżkach płac, likwidacji rozlicznych przywilejów i fali drożyzny rząd przygotował prawdziwą bombę. Jej siła rażenia skierowana jest tym razem na nadmiernie rozbudowany sektor publiczny, gdzie likwidacji ulega 83 proc. dodatków emerytalnych, a 25 tys. urzędników zostanie zakwalifikowanych do specjalnej kategorii rezerwy kadrowej, co jest poczekalnią do zwolnienia. Emerytury zmniejszone będą o 15 proc., a wiek emerytalny podwyższony z 65. do 67. roku. Do tego szereg reform liberalizujących rynek pracy w postaci otwarcia wielu zawodów. Żadnych dodatków z okazji świąt Bożego Narodzenia (do tej pory 400 euro). Rodziny o dochodach powyżej 18 tys. rocznie pożegnać się muszą z dodatkiem na dzieci. Pensje szefów firm państwowych będą niższe o jedną piątą. Zmniejszeniu ulegną też pensje sędziów, lekarzy czy wojskowych.

Pakiet ma zostać poddany pod głosowanie w środę wieczorem. Będzie to drugi dzień strajku generalnego i akcji protestacyjnych rozpoczętych już w poniedziałek. Przez dobę strajkowali także dziennikarze wszystkich rodzajów mediów, pracownicy metra, lekarze. Punkt kulminacyjny związki zawodowe przygotowały na środę. – Sytuacja jest niezwykle poważna. Nie można wykluczyć, że rząd zdoła przeforsować sporą część pakietu reform, ale nie oznacza to końca problemów – tłumaczy „Rz" George Tzogopoulos z instytutu gospodarczego Eliamep w Atenach. Nikt nie jest w stanie przewidzieć dalszej reakcji społeczeństwa w sytuacji, gdy naród poczuje skutki obecnych cięć, których efekt spotęguje rezultaty poprzednich reform.

Rząd liczy na oszczędności sięgające 13,5 mld euro, co umożliwi przedstawienie budżetu na rok 2013. Problem w tym, że oszczędności wpływają negatywnie na gospodarkę, która skurczy się prawdopodobnie o 4,5 proc., a deficyt budżetowy sięgnąć może prawie 190 proc. PKB. Nikt nie jest dzisiaj w stanie powiedzieć, w jaki sposób można będzie doprowadzić do założonego w całej strategii ratowania Grecji celu w postaci redukcji zadłużenia do 120 proc. w 2020 roku. Stąd coraz liczniejsze głosy o konieczności darowania Grecji części długu, tym razem przez wierzycieli publicznych, gdyż prywatni darowali już Grecji 107 mld euro. Trudno będzie jednak przekonać do takiego gestu parlamenty państw strefy euro. Podobnie do pomysłu trzeciego pakietu ratunkowego, gdyż dwa dotychczasowe nie wystarczą.

Na razie Ateny czekają na kolejną transzę 31,5 mld euro z drugiego pakietu ratunkowego. Bez tych pieniędzy Grecja musiałaby ogłosić bankructwo, czym zresztą straszono Ateny w przeszłości nieraz.