Po kilku dniach wahań Taoiseach (tak brzmi oficjalny tytuł premierów Irlandii) Enda Kenny oficjalnie przeprosił ok. 10 tysięcy kobiet, które w XX wieku przeszły gehennę zakonnych zakładów wychowawczych (tzw. schronisk albo pralni magdalenek).
Sprawa nie jest nowa – o ciężkim losie wychowanek tych zakładów wiadomo już od dawna, jednak państwo irlandzkie nie spieszyło się z uznaniem krzywd ich podopiecznych, a właściwie „nieformalnych niewolnic" – jak określała je prasa irlandzka.
Jeszcze dwa tygodnie temu premier wywołał irytację żyjących dziś ok. 800 dawnych pensjonariuszek, gdy odrzucał sugestie o odpowiedzialności instytucji państwowych za wyrządzone im krzywdy. Ostatecznie jednak w pełnym emocji wystąpieniu wygłoszonym w Dail Eireann (izbie niższej parlamentu) uznał, że państwo jest częściowo odpowiedzialne, dlatego wszystkim ofiarom przysługuje pomoc i opieka instytucji publicznych.
Do decyzji tej zapewne przyczyniła się chęć uniknięcia nowego skandalu, jakim w Irlandii zakończyło się ujawnienie skali nadużyć wychowawców i księży szkół katolickich. Ubiegłoroczna wizytacja w czterech irlandzkich diecezjach zarządzona przez papieża Benedykta XVI potwierdziła dużą skalę przestępstw, w tym seksualnego wykorzystywania nieletnich.
Tzw. schroniska magdalenek powstawały w Irlandii już w XVIII wieku. Istniały zresztą także w innych krajach anglosaskich – w Londynie ostatnie zostało zamknięte w roku 1966. W założeniu miały się opiekować „kobietami upadłymi". Wbrew nazwie prowadziły je siostry należące do różnych zakonów.