Po kontroli pociągu Duszanbe-Moskwa główny lekarz sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko oburzał się, że w wagonie restauracyjnym nie znalazł lodówek i środków dezynfekujących. Były za to miejsca do spania dla pracowników kolei. - Miałem wrażenie, że brud tadżyckiego pociągu zagraża zdrowiu całego rosyjskiego narodowi. Środki transportu w takim stanie nie nadają się do przewożenia ludzi i nie powinny wjeżdżać na terytorium przyzwoitych państw – wtórował wicepremier Dmitrij Rogozin. Rosyjskie służby graniczne rekomendują wstrzymanie połączeń kolejowych z Tadżykistanu. Sprawa jest poważniejsza, niż brud w wagonach. Wraz z imigrantami zarobkowymi na rynek rosyjski trafiają narkotyki pochodzące z krajów Azji Środkowej.
Walka urzędników z połączeniem kolejowym wpisuje się w strategię władz na Kremlu, które chcą ograniczyć przyjazdy tadżyckich imigrantów. Według oficjalnych statystyk w Rosji jest ich ponad milion. Nieoficjalnie – dwukrotnie więcej. Rosyjscy blogerzy nazywają ich „bohaterami folkloru". Urzędnicy coraz częściej mówią o wzmocnienia kontroli granicznej. Obywatele Tadżykistanu, podobnie jak innych państw byłego ZSRR przekraczają granicę Rosji na podstawie dowodów osobistych. Władze rosyjskie chcą wprowadzić obowiązek posiadania paszportów zagranicznych.
Przeciwnicy władz na Kremlu dowodzą, że walka z imigrantami zarobkowymi z państw byłego ZSRR nie ma sensu. Tadżyków i Uzbeków na rynku rosyjskim zastąpią Chińczycy. Przewodniczący ruchu Tadżyccy Imigranci Zarobkowi Karomat Szaripow ubolewał, że wstrzymanie pociągu Duszanbe-Moskwa uderzy w uczciwych obywateli jego kraju, zmuszonych wyjechać za chlebem. – Bez tego połączenia ci ludzie do Rosji nie trafią – mówił Szaripow.