Wbrew zamierzeniom śledztwo w sprawie byłego unijnego komisarza ujawniło bezmiar braku profesjonalizmu i przejrzystości w instytucjach UE. Stało się też pożywką dla spiskowych teorii.
A rozegrało się to tak: wieczorem 16 października 2012 roku Jose Barroso zaprosił do swojego gabinetu maltańskiego komisarza Johna Dallego i zażądał od niego rezygnacji ze stanowiska. Powodem była rzekoma próba żądania przez komisarza ds. zdrowia 60 mln euro łapówki od firmy Swedish Match za zmiany w dyrektywie tytoniowej. Taka informacja natychmiast poszła w komunikatach KE.
Tyle że potem wątpliwości w sprawie winy Maltańczyka tylko przybywało. Do tego stopnia, że w ostatnich dniach Europejska Partia Ludowa, największa grupa polityczna w Parlamencie Europejskim, zażądała dymisji prowadzącego śledztwo Giovanniego Kesslera.
– Barroso musi zmusić Kesslera do rezygnacji, aby zapobiec dalszemu psuciu wizerunku OLAF (unijnego biura antykorupcyjnego – red.) – oświadczyła Inge Graessle, niemiecka eurodeputowana z CDU. Zabiega także o jawność raportu dotyczącego nieprawidłowości w dochodzeniu. Na to jednak nie zgadzają się socjaliści i decydujący o takich sprawach szef PE Martin Schulz.
Sam John Dalli czeka w Brukseli na wynik dochodzenia na Malcie, które z całą pewnością nie wykaże jego winy, bo nie ma dowodów ani na to, że żądał pieniędzy, ani na to, że próbował wpływać na zmiany dyrektywy w kierunku korzystnym dla firmy Swedish Match. Ponadto kluczowi świadkowie wycofują się z wcześniejszych zeznań. Dalli złożył też w unijnym Trybunale Sprawiedliwości w Luksemburgu skargę na ustny, czyli nieprzewidziany procedurami, sposób odwołania go ze stanowiska.