Prezydent Nicolas Maduro ogłosił rozpoczęcie w tym tygodniu operacji „Bezpieczna Ojczyzna", której celem jest powstrzymanie gwałtownie rosnącej przestępczości. Już od wczoraj na ulice Caracas obok policjantów wyszły 3 tysiące wspomagających ich żołnierzy. W przemówieniu do wojska Maduro powiedział, że „nasze siły zbrojne przejmują ulice, by chronić naród".
Docelowo w wenezuelskiej stolicy ma zostać utworzonych około 500 punktów kontrolnych, a ulice miasta ma patrolować 9 tys. policjantów i komandosów. Dodatkowo szkolenie przechodzi 1600 żołnierzy Gwardii Narodowej.
Do przeprowadzenia tej bezprecedensowej demonstracji siły zmusza władze alarmujący poziom przestępczości, która według sondaży postrzegana jest przez większość Wenezuelczyków jako jeden z głównych problemów kraju. W 2012 r. w wyniku przemocy w kraju zginęło 16 tys. ludzi, co stanowi wzrost o 14 proc. w ciągu roku. 55 zabójstw na 100 tys. mieszkańców daje w tej niechlubnej statystyce Wenezueli piąte miejsce na świecie i pierwsze w Ameryce Łacińskiej.
Działacze organizacji pozarządowych twierdzą, że sytuacja w istocie jest jeszcze gorsza, bowiem w czasach rządów Hugo Chaveza przestępczość traktowana była jako temat wstydliwy, a statystyki fałszowano. Wenezuelskie Obserwatorium Przemocy podaje, że w rzeczywistości w kraju popełnianych jest rocznie 73 zabójstwa na 100 tys. mieszkańców.
Opozycja nie krytykuje decyzji Maduro (chociaż niektórzy twierdzą, że wojsko wcale nie jest przygotowane do walki z gangsterami), jednak zwraca uwagę że ubocznym celem akcji może być odwrócenie uwagi Wenezuelczyków od tragicznej sytuacji gospodarczej kraju.