Izba Reprezentantów po raz kolejny postanowiła ją unieważnić. Za unieważnieniem Patient Protection and Affordable Care Act z 2010 r. o reformie systemu ubezpieczeń opowiedziało się pod koniec ubiegłego tygodnia 229 kongresmanów, przy 195 głosach przeciw, a podział przebiegał po liniach partyjnych. Obalanie Obamacare stało się elementem parlamentarnego rytuału. Była to już 37. próba. Tyle razy Izba Reprezentantów przyjmowała projekt ustawy, bez żadnej szansy na końcowy sukces. Wiadomo, że Senat, w którym większość mają demokraci, w ogóle nie zacznie obradować nad obaleniem Obamacare. Gdyby nawet stał się cud i projekt przeszedłby przez izbę wyższą, pozostaje zawsze prezydent. A Obama z pewnością by ją zawetował.
Kolejne głosowania mają jednak konkretne polityczne cele. Pierwszym z nich jest integracja podzielonego obozu republikanów wokół jednego celu.
Teraz chodzi także o polityczne wykorzystanie skandali, w które uwikłała się administracja. Biały Dom jeszcze długo będzie się musiał tłumaczyć z szykanowania prawicy przez służby podatkowe i republikanie chcą przy tej okazji przypomnieć opinii publicznej o niepopularnej reformie.
– Niezależnie od wszystkiego Amerykanie nie chcą upolitycznionej agencji, która mogłaby mieć dostęp do najbardziej osobistych informacji dotyczących stanu zdrowia – próbowała powiązać obie sprawy kongresmenka Michelle Bachmann, która jeszcze niedawno starała się o nominację do Białego Domu.
Reforma ubezpieczeń medycznych daje bowiem amerykańskiej skarbówce prawo do weryfikowania ulg podatkowych dla uboższych Amerykanów, którzy będą korzystać z ubezpieczeń. Ustawa, która ma w pełni wejść w życie z początkiem 2014 r., przewiduje m.in. objęcie opieką 37 milionów mieszkańców USA, którzy do tej pory nie mieli żadnego ubezpieczenia.