Droga Angelo — w taki sposób zwrócił się szef najpotężniejszej w Niemczech organizacji lobbystycznej reprezentującej producentów samochodów Matthias Wissmann do pani kanclerz z prośbą aby sprzeciwiła się realizacji projektu Komisji Europejskiej  w sprawie  dalszego ograniczenia emisji CO2  przez samochody. — Doprowadzi to do upadku całego segmentu premium naszego przemysłu samochodowego zatrudniającego 60 proc. pracowników całej branży samochodowej — napisał Wissmann , były minister transportu  gabinecie Helmuta Kohla w którym stanowisko ministra ds. ochrony środowiska pełniła także Angela Merkel. W liście do którego dotarł „Frankfurter Allgemeine Zeitung" szef  potężnego Stowarzyszenia  Przemysłu Samochodowego (VDA) wyraźnie liczy na solidarność pani kanclerz przypominając jej o wspólnej politycznej przeszłości.

Wissmann zabiega więc o to aby niemiecki przemysł samochodowy mógł nadal bez zbytnich inwestycji produkować luksusowe samochody o stosunkowo dużym zużycia paliwa cieszące się zasłużoną renomą na świecie. A więc wielkie mercedesy czy  BMW.

— Ten żebraczy list jest wyrazem arogancji i lenistwa branży, która opiera swą strategię na sukcesie gospodarczym Chin, Rosji i innych krajów - krytykuje prośbę VDA "Spiegel Online" przypominając, że to do tego typu krajów trafia obecnie lwia część luksusowych aut made in Germany. Jako, że obowiązują tam znacznie mniej rygorystyczne normy emisji spalin niemieccy producenci, zwłaszcza BMW i mercedes, w trosce o swe interesy pragną zmienić całą politykę UE w tym zakresie. — Czyż nie jest to przejaw złego zarządzania branżą? — krytykuje dalej „Spiegel Online".

Rzecz w tym, że niemieccy producenci dali się wyprzedzić w wielu dziedzinach przez takie koncerny jak Toyota, która dawno już postawiła na auta z napędem hybrydowym podczas gdy w Niemczech technika ta jest w powijakach. W dodatku w samym niemieckim przemyśle samochodowym nie ma zgody co do akceptacji planów przyszłych norm UE. BMW i mercedes walczą z nimi od dawna podczas gdy Volkswagen, w skład którego wschodzi audi oraz porsche, nie ma żadnych zastrzeżeń. Na podstawie regulacji UE do 2020 roku średnia emocja floty samochodów danego producenta ma wynieść do 95 gramów na kilometr. Do 2025 roku powinna ulec zmniejszeniu do 68-78 gramów. A to oznacza zużycie paliwa w granicach 3 litrów na 100 km. BMW i mercedes są zdania, że jest to dla nich zbyt duże wezwanie.