Rozgrywany od 15 czerwca piłkarski turniej o Puchar Konfederacji FIFA pomyślany był jako pokaz możliwości szybko rozwijającej się Brazylii, a głównie jako test przygotowań do dwóch wielkich imprez sportowych – mundialu w roku 2014 i igrzysk olimpijskich dwa lata później.
Zobacz galerię: Brazylijczycy nie chcą mundialu
Niespodzianie stał się jednak testem dla rządu Dilmy Rousseff.
Bunt niesportowy
W doniesieniach z Brazylii zamiast relacji z meczów dominują informacje o ulicznych protestach. Do burzliwych wystąpień doszło jeszcze przed turniejem. Pretekstem do nich było podniesienie cen biletów komunikacji miejskiej.
Demonstracje w stołecznej Brasilii trwały też w czasie uroczystego otwarcia turnieju i pierwszego meczu (Brazylia pokonała w nim Japonię), które odbyły się na zbudowanym kosztem pół miliarda dolarów stadionie im. Mane Garrinchy. Tego samego wieczoru grupy demonstrantów starły się z policją w Sao Paulo.