Krwawy poniedziałek w Kairze

Egipt | Nie wszyscy żołnierze chcieli strzelać. Bractwo Muzułmańskie liczy na rozłam w armii.

Publikacja: 09.07.2013 01:21

Zwolennicy prezydenta Mursiego okupują teren wokół koszar Gwardii Republikańskiej

Zwolennicy prezydenta Mursiego okupują teren wokół koszar Gwardii Republikańskiej

Foto: AFP, Mahmud Hams Mahmud Hams

Jerzy Haszczyński z Kairu

W Nasr City, wielkim blokowisku na wschodnich przedmieściach Kairu, jest terytorium, gdzie nadal rządzi Bractwo Muzułmańskie. To okolice meczetu Rabaa al-Adawija o jasnobeżowych murach, obwieszone portretami obalonego prezydenta Mohameda Mursiego.

Tysiące mężczyzn uczestniczyło w poniedziałkowych południowych modłach przed meczetem. W skupieniu wznosili ręce ku górze, w oczach brodatych staruszków pojawiały się łzy. Wspominali tych, którzy kilka godzin wcześniej zginęli w czasie strzelaniny pod pobliskimi koszarami Gwardii Republikańskiej.

Więcej informacji z Egiptu można przeczytać na FB autora

Było zaraz po porannej modlitwie, przed czwartą, w Kairze panował jeszcze zmrok.

– Nagle zrobiło się gęsto od dymu i padły strzały. Koło mnie padali zakrwawieni ludzie i umierali – opowiada Mahmud Fuad, 29-latek z długą brodą, z zawodu bibliotekarz, którego spotkałem w szpitalu polowym utworzonym na terenie meczetu Rabaa al-Adawija, gdzie opatrywano mu zranioną nogę. Ciężej poszkodowani trafili stąd do trzech profesjonalnych szpitali w okolicy.

Fuad nie widział zabitych dzieci. Ale inni zwolennicy Bractwa wspominali nawet o pięciorgu.

Teza terrorystyczna

Wszyscy świadkowie wydarzeń, z którymi rozmawiałem, są sympatykami obalonego prezydenta. I wszyscy zapewniali, że nikt z demonstrujących od wielu godzin pod koszarami (to oni się tam modlili) nie miał broni. I że do bezbronnych ludzi strzelali zarówno żołnierze, jak i policjanci.

Armia przedstawiła swoją wersję wydarzeń w oświadczeniu przekazanym czołowej gazecie „Al-Ahram", krytycznej, jak prawie całe media, wobec Mursiego i organizacji, z której się wywodzi – Bractwa Muzułmańskiego.

Jej zdaniem „uzbrojone grupy terrorystyczne" próbowały się wedrzeć do głównej kwatery Gwardii Republikańskiej i pierwsze zaatakowały „siły bezpieczeństwa".

Na poparcie tezy o uzbrojonych terrorystach wojsko poinformowało o zatrzymaniu około 200 ludzi „z dużą ilością broni palnej, amunicji i koktajli Mołotowa".

– Dlaczego nazywają nas terrorystami, nie mieliśmy broni. Modliliśmy się, mężczyźni, kobiety i dzieci, nagle podjechały samochody, z których wysypali się żołnierze, rozproszyli gaz łzawiący. I zaczęli strzelać – opowiada Ali Salah, doktor farmacji, który przetrwał ostrzał i ratował rannych.

Teoria spiskowa

Ranny bibliotekarz Mahmud Fuad mówi, że nie wszyscy żołnierze chcieli strzelać pod koszarami. – Odmówili wykonania rozkazu i opróżnili magazynki – twierdzi.

Jeżeli się nie pomylił, to jest to pomyślna wiadomość dla Bractwa Muzułmańskiego. Bardzo liczy na rozłam wśród wojskowych. W oświadczeniu, w którym wyraża „głęboki ból i smutek z powodu śmierci męczenników", wspomina o pełnym zaufaniu do wspaniałej armii. Bo liczy, że nie weźmie ona udziału w spisku, który zaczął się od zamachu stanu przygotowanego przez grupę dowódców wojskowych.

Działali, zdaniem liderów Bractwa, po kryjomu po to, by zdławić demokratycznie wybrane władze i sprzeniewierzyć się konstytucji.

Nawet wśród przeciwników Mursiego krążą pogłoski potwierdzające podejrzenia, że część dowódców wojskowych wymusiła na szefie armii gen. Abdelu Fatahu as-Sisim postawienie Mursiemu w zeszły poniedziałek ultimatum. Dwa dni później armia pozbawiła go urzędu prezydenta, ku radości protestujących milionów zwolenników opozycji (teraz już tworzącej nowe władze).

As-Sisi uchodził bowiem za zaufanego islamistów, z tego powodu miał uzyskać rok temu stanowisko dowódcy Najwyższej Rady Sił Zbrojnych i ministra obrony.

Teraz gen. As-Sisi jest głównym wrogiem Bractwa.

Sprawa polityczna

Wydarzenia pod koszarami mają konsekwencje polityczne. Odsunięcie Mursiego od władzy poparły wszystkie liczące się siły. Teraz w tej egzotycznej koalicji, od lewicy po skrajnych islamistów, następuje rozłam. Wycofała się z niej Partia Nur, ugrupowanie radykalnych muzułmanów – salafitów.

A założona przez krytycznego wobec Mursiego uciekiniera z Bractwa Partia Mocnego Egiptu stwierdziła, że po tej „straszliwej zbrodni" do dymisji powinien się podać tymczasowy, urzędujący od kilku dni prezydent Adli Mansur.

Przemoc (bez wskazywania armii) potępił nawet Mohamed ElBaradei, najbardziej znany przedstawiciel nowych władz. I wezwał do przeprowadzenia niezależnego śledztwa.

Ostatni odcinek

Mohamed Mursi jest przetrzymywany od kilku dni przez armię. – Może właśnie w koszarach Gwardii Republikańskiej, kto to wie – mówi Mohamed Hamszari, młody lekarz, który na ochotnika ratował rannych w czasie wczorajszej strzelaniny.

Nad meczetem Rabaa al-Adawija, przy którym się spotkaliśmy, latały wojskowe śmigłowce. Kilkaset metrów dalej w bocznej ulicy czekało w pełnej gotowości kilkanaście transporterów opancerzonych. Obok nich stoi stary, ale nabierający nowego znaczenia, billboard, na którym żołnierz w hełmie tuli do piersi niemowlaka.

Zwolennicy Mursiego bardzo dokładnie pilnują swojego małego terytorium koło meczetu. Wielokrotnie i starannie kontrolują wszystkich przybyszów.

A na ostatnim odcinku drogi, którą transportery musiałyby pokonać przed dotarciem przed meczet, wznieśli mur z dużych cegieł.

– Nie wiem, dokąd zmierza Egipt. Ale jeżeli generał Sisi wydaje rozkaz zabijania, to zapewne się boi, że może zostać zabity. Bo tak naprawdę to za nami stoi naród, miliony Egipcjan oburzonych atakiem na wolność i demokrację – mówi Dina Zakaria, młoda, wykształcona i nosząca kolorową chustę na głowie przedstawicielka partii Bractwa Muzułmańskiego.

Jerzy Haszczyński z Kairu

W Nasr City, wielkim blokowisku na wschodnich przedmieściach Kairu, jest terytorium, gdzie nadal rządzi Bractwo Muzułmańskie. To okolice meczetu Rabaa al-Adawija o jasnobeżowych murach, obwieszone portretami obalonego prezydenta Mohameda Mursiego.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174