Hoeness od 30 lipca jest już formalnie oskarżony o oszustwa podatkowe, a jego sytuacja ciągle się pogarsza. Gdy w kwietniu magazyn „Focus" ujawnił, że przeciw działaczowi, który przez ostatnie 30 lat budował wielki Bayern, toczy się śledztwo, chodziło o kilkanaście, góra 20 mln euro ukrytych na koncie w szwajcarskim banku Vontobel i inwestowanych na giełdzie.

To, że Hoeness jest od giełdy uzależniony, wiadomo od dawna. Przez lata nie rozstawał się ze specjalnym urządzeniem pokazującym notowania na żywo, a na dnie basenu w swojej willi kazał ułożyć z kafelków wzory byka i niedźwiedzia, symbole hossy i bessy. Według informacji magazynu „Stern", anonimowy informator przekazał prokuratorom z Monachium, Hoeness obracał ze szwajcarskiego konta znacznie większymi sumami niż te, do których się początkowo przyznał. Z konta numer 4028BEA w banku Vontobel przelał w 2008 roku pieniądze na trzy inne szwajcarskie rachunki, w Credit Suisse, Zuercher Kantonalbank i Julius Baer. Wcześniej miał w Vontobel, według wspomnianego informatora, ukrywać 500 mln franków, czyli wówczas ok 350 mln euro. Śledczy muszą znaleźć drogę przez labirynt transakcji i kont numerycznych. Tylko z konta w Vontobel Hoeness dokonał aż 33 tysięcy operacji. A aż 40 mln euro miał zainwestować w akcje Deutsche Telekom, czyli od 11 lat głównego sponsora klubu z Monachium.

To nie byłby pierwszy w jego sprawie konflikt interesów: Hoeness przyznał już wcześniej, że dostał kilkanaście mln euro pożyczki na grę na giełdzie od swojego nieżyjącego już przyjaciela Roberta-Louisa Dreyfusa, wówczas szefa Adidasa i również szarej eminencji na rynku piłkarskich transferów. A Adidas niedługo później stał się jednym z udziałowców Bayernu.

Po co była taka pożyczka multimilionerowi, który oprócz zarządzania Bayernem zbudował rodzinne imperium produkcji kiełbasek i ma umowy na ich dostarczanie m.in. z McDonald's (oraz oczywiście – z Bayernem), tego Hoeness jeszcze przekonująco nie wyjaśnił. Najnowsze informacje o skali swoich oszustw działacz nazwał absurdalnymi i zapowiedział, że pozwie „Sterna" do sądu o zniesławienie.

Do końca września izba karna monachijskiego sądu ma podjąć decyzję, czy sprawa Hoenessa skończy się procesem, czy też zarzuty wobec Hoenessa okażą się zbyt wątłe. Do tej pory mowa była o uniknięciu przez niego zapłaty 3,2 mln euro podatków. Teraz ta suma może znacznie wzrosnąć, a w grę wchodzi nawet kara więzienia. Hoeness sam zgłosił się na początku 2013 roku do prokuratury i przyznał do winy, deklarując gotowość zapłaty należności z potężną nawiązką. Ale prokuratorzy uznali że to doniesienie na samego siebie – złożone dopiero wówczas, gdy Hoeness przeczuwał, że śledczy mogli dotrzeć do jego tajemnic – nie zwolni go z kary. Hoeness liczył być może, że zachowa anonimowość i uniknie surowszej kary dzięki planowanej amnestii dla oszustów ukrywających pieniądze na zagranicznych kontach. Ale projekt amnestii odrzucił Bundesrat.