Chodzi o zwrócenie się do unijnych trybunałów z żądaniem wymuszenia na Hiszpanach gwarantowanej przez prawodawstwo UE swobody podróżowania.
W tej sprawie madrycki ambasador Wielkiej Brytanii ma „niezwłocznie” przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami rządu hiszpańskiego.
Pytany przez dziennikarzy Cameron dodał, że istnieją „inne opcje” wywierania nacisku na Hiszpanów, jednak odmówił sprecyzowania, co ma na myśli.
Oświadczenie zostało przyjęte z niezadowoleniem w Madrycie, gdzie José Manuel García-Margallo, szef hiszpańskiej dyplomacji, odrzucił pretensje Londynu, twierdząc że sposób prowadzenia kontroli granicznych nie narusza żadnych przepisów i jest „adekwatny do potrzeb”.
Na Downing Street słowa te wywołały rozczarowanie, bowiem po zeszłotygodniowej rozmowie premierów Camerona i Rajoya wydawało się, że Hiszpanie skłaniają się do odstąpienia od szykan wobec podróżnych. Oliwy do ognia dolał burmistrz Londynu Boris Johnson, który oświadczył, że działania Hiszpanów przypominają mu czasy dyktatury Franco.