Królestwo Termitów za murem tajemnicy

Wiadomości z Korei Północnej od 60 lat opierają się na domysłach i często niesprawdzalnych źródłach.

Publikacja: 24.09.2013 18:31

Królestwo Termitów za murem tajemnicy

Foto: AFP

Informacja o rozstrzelaniu Hyon Song Wol, północnokoreańskiej gwiazdy estrady i byłej bliskiej przyjaciółki młodego dyktatora Kim Dzong Una obiegła w sierpniu światową prasę jako kolejny przykład wewnętrznych rozgrywek, makiawelistycznych gier i bezwzględności przywódców z Pjongjangu. Tymczasem po upływie kilku tygodni okazuje się, że wiadomość ta mogła opierać się na niesprawdzonych pogłoskach. Co więcej podobno jeden z informatorów japońskiej prasy twierdzi, że rzekomo rozstrzelana artystka była widziana w Pjongjangu żywa i cała.

Kluczem do informacji z „Królestwa Termitów" – jak bywa nazywane odcięte od świata państwo Kimów – są właśnie dwa słowa: „podobno" i „rzekomo". Prawie każda wiadomość dotycząca dyktatora i jego najbliższego otoczenia opatrzona jest jednym z tych dwóch określeń dających mediom rodzaj ubezpieczenia przed oskarżeniem o szerzenie plotek. Nawet jeśli chodzi o wiadomości tak odległe od plotkarstwa jak ożenek Kim Dzong Una i narodziny jego córki.

Z drugiej strony trudno dziwić się wydawcom prasy z Japonii i Korei Południowej (to z tych dwóch krajów pochodzi większość informacji o reżimie północnokoreańskim). Opinia publiczna śledząca poczynania nieobliczalnych przywódców sąsiedniego, agresywnego – i na dodatek uzbrojonego w broń  atomową – państwa chce o nim wiedzieć jak najwięcej, a tymczasem potwierdzenie jakiejkolwiek informacji graniczy z cudem. Od czasów Kim Ir Sena, dziadka obecnego przywódcy, reżim nie tylko cierpi na manię tajemniczości, ale nieustannie kreuje odległą od rzeczywistości propagandę. I nie chodzi bynajmniej o dane na temat armii czy gospodarki. Specjaliści zajmujący się Koreą miewają problemy nawet z ustaleniem zmian personalnych w najważniejszych instytucjach państwa.

Największe koreańskie (Chosun Ilbo) i japońskie (Asahi Shimbun) gazety próbują zweryfikować wypaczone przez aparat propagandy wiadomości z mediów reżimowych utrzymując na Północy grupę „źródeł". To kilkanaście osób dobrze orientujących się w sytuacji w Pjongjangu i mających dostęp do plotek pałacowych z otoczenia wodza. W przypadku informacji o rozstrzelaniu Hyon Song Wol wraz z grupą muzyków z zespołu „Orkiestra Unhasu" wiadomo tyle, że została ona uzyskana od „osoby w Pjongjangu, która kontaktowała się z kimś wysoko postawionym w aparacie bezpieczeństwa".

Nie wiadomo jednak na ile można dowierzać owym tajemniczym „źródłom" i jak często się one mylą. Czasem nie z własnej winy powtarzają niesprawdzone plotki, czasem próbują wyciągać wnioski z wydarzeń. Nie można wykluczyć, że część informacji z kategorii „infortainment" została sfabrykowana na potrzeby zachodniego odbiorcy, który przywódców północnokoreańskich postrzega jako szaleńców biegających z brzytwą i szuka potwierdzenia tych obiegowych wyobrażeń.

Z drugiej strony trudno oczekiwać, by informatorzy podejmowali działania potwierdzające informacje mogące grozić im zdemaskowaniem. To, że za kontakty z obcymi mediami w Korei Północnej grozi śmierć wiedzą wszyscy.

John Delury, cytowany przez „Guardiana" specjalista ds. Korei Północnej pracujący na uniwersytecie Yonsei w Seulu uważa, że niektóre najbardziej sensacyjne doniesienia zostały wyprodukowane w Korei Południowej i Japonii na podstawie niepewnych poszlak i bez zachowania elementarnych standardów dziennikarskich.

Niezależnie od doniesień medialnych zza koreańskiej żelaznej kurtyny informacje o działaniach reżimu próbują potwierdzić analitycy i wywiadowcy śledzący wszelkie dostępne źródła – od wywiadowczych zdjęć satelitarnych i przeglądu oficjalnych mediów po relacje uciekinierów (niestety w ciągu ostatnich czterech lat z Korei Północnej nie zdezerterował żaden wyższy urzędnik lub wojskowy).

Tak było również w przypadku sierpniowej sensacji na temat śmierci Hyon Song Wol. Okazało się, że kilka tygodni wcześniej z Internetu zniknęła strona z nagraniami występów estradowych Orkiestry Unhasu, a związani z nią artyści od dawna nie pojawiali się w reżimowych mediach. Dało to podstawę do przypuszczeń, że informacja o rozprawie z muzykami (niezależnie od bzdurnych zarzutów o szerzeniu pornografii) są prawdopodobne. Nie wiadomo jednak skąd informatorzy znali takie szczegóły jak to, że egzekucji miały przyglądać się rodziny skazanych zesłane następnie do obozów pracy.

Media z Pjongjangu rozpoczęły w ostatnich dniach nagonkę na południowokoreańskie i japońskie „gadzinówki" wypaczające jakoby obraz państwa rządzonego przez Kim Dzong Una i rozpowszechniające plotki. Oczywiście państwowa propaganda mogłaby zrobić rzecz najprostszą, znaną wszystkim porywaczom podejrzewanym o zabicie zakładników: pokazać aktualne zdjęcie rzekomej ofiary. Tego jednak nie robi i nadal nie wiadomo dlaczego. Czy dlatego, że Hyon Song Wol rzeczywiście została zgładzona, czy może dla zasady, która od 60 lat nakazuje trzymanie północnokoreańskiego reżimu za szczelną zasłoną tajemniczości.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1165
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1164
Świat
Swiatłana Cichanouska: Jesteśmy otwarci na dialog z reżimem Łukaszenki
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1162
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne