Informacja o rozstrzelaniu Hyon Song Wol, północnokoreańskiej gwiazdy estrady i byłej bliskiej przyjaciółki młodego dyktatora Kim Dzong Una obiegła w sierpniu światową prasę jako kolejny przykład wewnętrznych rozgrywek, makiawelistycznych gier i bezwzględności przywódców z Pjongjangu. Tymczasem po upływie kilku tygodni okazuje się, że wiadomość ta mogła opierać się na niesprawdzonych pogłoskach. Co więcej podobno jeden z informatorów japońskiej prasy twierdzi, że rzekomo rozstrzelana artystka była widziana w Pjongjangu żywa i cała.
Kluczem do informacji z „Królestwa Termitów" – jak bywa nazywane odcięte od świata państwo Kimów – są właśnie dwa słowa: „podobno" i „rzekomo". Prawie każda wiadomość dotycząca dyktatora i jego najbliższego otoczenia opatrzona jest jednym z tych dwóch określeń dających mediom rodzaj ubezpieczenia przed oskarżeniem o szerzenie plotek. Nawet jeśli chodzi o wiadomości tak odległe od plotkarstwa jak ożenek Kim Dzong Una i narodziny jego córki.
Z drugiej strony trudno dziwić się wydawcom prasy z Japonii i Korei Południowej (to z tych dwóch krajów pochodzi większość informacji o reżimie północnokoreańskim). Opinia publiczna śledząca poczynania nieobliczalnych przywódców sąsiedniego, agresywnego – i na dodatek uzbrojonego w broń atomową – państwa chce o nim wiedzieć jak najwięcej, a tymczasem potwierdzenie jakiejkolwiek informacji graniczy z cudem. Od czasów Kim Ir Sena, dziadka obecnego przywódcy, reżim nie tylko cierpi na manię tajemniczości, ale nieustannie kreuje odległą od rzeczywistości propagandę. I nie chodzi bynajmniej o dane na temat armii czy gospodarki. Specjaliści zajmujący się Koreą miewają problemy nawet z ustaleniem zmian personalnych w najważniejszych instytucjach państwa.
Największe koreańskie (Chosun Ilbo) i japońskie (Asahi Shimbun) gazety próbują zweryfikować wypaczone przez aparat propagandy wiadomości z mediów reżimowych utrzymując na Północy grupę „źródeł". To kilkanaście osób dobrze orientujących się w sytuacji w Pjongjangu i mających dostęp do plotek pałacowych z otoczenia wodza. W przypadku informacji o rozstrzelaniu Hyon Song Wol wraz z grupą muzyków z zespołu „Orkiestra Unhasu" wiadomo tyle, że została ona uzyskana od „osoby w Pjongjangu, która kontaktowała się z kimś wysoko postawionym w aparacie bezpieczeństwa".
Nie wiadomo jednak na ile można dowierzać owym tajemniczym „źródłom" i jak często się one mylą. Czasem nie z własnej winy powtarzają niesprawdzone plotki, czasem próbują wyciągać wnioski z wydarzeń. Nie można wykluczyć, że część informacji z kategorii „infortainment" została sfabrykowana na potrzeby zachodniego odbiorcy, który przywódców północnokoreańskich postrzega jako szaleńców biegających z brzytwą i szuka potwierdzenia tych obiegowych wyobrażeń.