Testem, na ile rewelacje Edwarda Snowdena rzeczywiście popsują stosunki przez Atlantyk, będzie postęp negocjacji nad utworzeniem Transatlantyckiego Partnerstwa dla Handlu i Inwestycji (TTIP) – umowy, która przekształci Unię i Stany w jeden gigantyczny rynek. Druga runda rokowań w tej sprawie rozpocznie się w przyszły poniedziałek w Brukseli. Prezydent Obama ma nadzieję, że niezwykle skomplikowaną umowę da się wynegocjować już do końca 2015 roku, a więc przed następnymi wyborami prezydenckimi. Liczy, że dzięki niej gospodarka Stanów Zjednoczonych, podobnie jak Unii, wreszcie zacznie się szybciej rozwijać.
Na początku tego tygodnia Angela Merkel niespodziewanie wystąpiła jednak o włączenie do pakietu rozmów restrykcyjnych przepisów o ochronie danych osobowych. Kanclerz ma nadzieję, że to zmusi Amerykanów do zasadniczego ograniczenia podsłuchu sojuszników. Jeśli Merkel nie zmieni zdania, konieczne będzie ustalenie nowego mandatu negocjacyjnego dla Komisji Europejskiej. A to wymaga jednomyślnej zgody 28 krajów.
– Postulat Merkel oznacza zasadniczą zwłokę w rokowaniach i będzie bardzo trudny do spełnienia przez Waszyngton – ostrzegają „Rz" źródła w Komisji Europejskiej.
Już wcześniej Francja stawiała w rokowaniach TTIP trudne do spełniania dla USA warunki: wykluczenie z negocjacji wymiany filmów i produkcji audiowizualnych, a także handlu żywnością genetycznie zmodyfikowaną i mięsem ze zwierząt hodowanych przy użyciu hormonów wzrostu.
W tym zwarciu Ameryka może liczyć na bezwarunkowe poparcie Polski. Po spotkaniu z Kerrym szef naszej dyplomacji uznał, że łączenie sprawy podsłuchów i TTIP jest niedopuszczalne.