Namioty znów na Majdanie

Opozycja chce tak długo demonstrować, aż Wiktor Janukowycz podpisze umowę stowarzyszeniową z Unią.

Publikacja: 26.11.2013 00:35

Na znak solidarności polscy politycy fotografują się z flagą Ukrainy. Na zdjęciu: Jan Krzysztof Biel

Na znak solidarności polscy politycy fotografują się z flagą Ukrainy. Na zdjęciu: Jan Krzysztof Bielecki, Andrzej Halicki i Łukasz Borkowski z PO

Foto: materiały prasowe

W nocy z niedzieli na poniedziałek na głównym placu stolicy kilkuset manifestantów mimo zakazu władz rozstawiło namioty. To nawiązanie do strategii pomarańczowej rewolucji sprzed dziewięciu lat, gdzie właśnie miasteczko namiotowe było najbardziej namacalnym wyrazem determinacji Ukraińców, by zerwać z fałszowaniem wyborów.

Dzisiejsza władza nie chce jednak dopuścić do powtórki z historii.

– Rząd nie będzie działał tak jak w 2004 roku, kiedy na oczach wszystkich obalono legalne władze – ostrzegł w wywiadzie dla pierwszego kanału rosyjskiej telewizji premier Mykoła Azarow.

Pierwszy symptom determinacji władz manifestanci w Kijowie odczuli w poniedziałek przed południem. Kiedy próbowali przełamać kordon policji i wejść do budynku Rady Ministrów, siły porządkowe stanowczo odepchnęły protestujących i użyły gazu łzawiącego. W Czernihowie policja brutalnie rozprawiła się z kolei z manifestantami, którzy także usiłowali rozstawić miasteczko namiotowe w centrum miasta. W Charkowie władze wydały zaś całkowity zakaz manifestacji pod pretekstem epidemii grypy. Z tego samego powodu nie zgodziły się również na spotkanie przebywającej pod strażą w szpitalu Julii Tymoszenko.

Na razie opozycja nie traci jednak ducha.

– Wielu protestujących jest przekonanych, że Janukowycz w końcu ulegnie presji manifestantów. Pytanie, czy tym ostatnim starczy determinacji – zastanawiał się obecny na miejscu korespondent BBC.

To nie jest pewne. Wczoraj na Majdanie pojawiło się kilkakrotnie mniej manifestantów niż w niedzielę, gdy tłum liczył przynajmniej 100 tys. osób.

Na rozwój wydarzeń w Kijowie coraz ostrzej reaguje natomiast Unia. W specjalnym oświadczeniu przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso i szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przyznali co prawda, że umowa stowarzyszeniowa wciąż czeka na podpis Janukowycza. Jednocześnie w ostrych słowach skrytykowali naciski Rosji wobec Ukrainy.

– Ukraina musi mieć pełną swobodę w decydowaniu o więzach, jakie zamierza utrzymywać z Unią. Stanowczo odrzucamy stanowisko i działania Rosji w tym względzie – uznali obaj politycy.

Adam Eberhardt, zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), uważa jednak, że Janukowcz woli „zimną wojnę" z Unią niż „gorącą wojnę handlową" z Rosją.

– Ukraiński prezydent wykorzystał unijną kartę, aby wymóc na Putinie kluczowe ustępstwa: miliardy dolarów na ratowanie finansów państwa, niższe ceny gazu i otwarcie rosyjskiego rynku na ukraińskie produkty – mówi „Rz" Eberhardt.

"Za fiasko negocjacji z Ukrainą odpowiada Unia Europejska"

Wczoraj podobnie sprawy widziały rynki finansowe. Ukraińska hrywna nawet nieznacznie umocniła się wobec dolara, a rentowność ukraińskich obligacji spadła.

– Inwestorzy uważają, że Rosja uratuje Ukrainę przed bankructwem. Kraj będzie coraz bardziej przypominał Białoruś: bez demokracji, ale z dostępem do rosyjskiego finansowania – mówi agencji Bloomberga Timothy Ash, główny ekonomista Standard Bank w Londynie.

We wspomnianym wywiadzie telewizyjnym Mykoła Azarow przyznał zresztą, że wybór opcji rosyjskiej ma przede wszystkim podłoże finansowe.

– Do tej pory otrzymaliśmy od Unii tylko ustną obietnicę miliarda euro w ciągu siedmiu lat. Ale co to jest miliard? To jest nic – uznał premier.

Publicznych wystąpień od kilku dni unika sam Janukowycz. Manifestanci chcą wierzyć, że to sygnał, iż dystansuje się od swojego premiera i w końcu podpisze umowę. Właśnie dlatego na Majdanie domagali się wczoraj zdymisjonowania Azarowa.

Jednak część ukraińskich ekspertów obawia się, że Janukowycz w ogóle nie pojawi się na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.

Do litewskiej stolicy wybierają się natomiast liderzy opozycji.

– Pojedziemy tam, aby zadeklarować, że umowa stowarzyszeniowa powinna zostać podpisana, bo taka jest wola ukraińskiego narodu – oświadczył lider Batkiwszczyny Arsenij Jaceniuk.

W nocy z niedzieli na poniedziałek na głównym placu stolicy kilkuset manifestantów mimo zakazu władz rozstawiło namioty. To nawiązanie do strategii pomarańczowej rewolucji sprzed dziewięciu lat, gdzie właśnie miasteczko namiotowe było najbardziej namacalnym wyrazem determinacji Ukraińców, by zerwać z fałszowaniem wyborów.

Dzisiejsza władza nie chce jednak dopuścić do powtórki z historii.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021