Napastnicy – prawdopodobnie sunniccy radykałowie współpracującymi z al Kaidą – zajęli centrum handlowe Dżawahir w środę. Po wzięciu zakładników zabarykadowali się na dachu budynku i ostrzeliwali jego okolice. Napad na centrum handlowe był jednak tylko częścią zakrojonej na dużą skalę akcji w. W jej trakcie napastnicy zdetonowali samochód wypełniony ładunkiem wybuchowym przed komendą policji Kirkuku (którą jednocześnie ostrzeliwali ich kompani z dachu Dźawahir). Potem do budynku wbiegł zamachowiec-samobójca, który zdetonował dynamit ukryty w ubraniu. Zginęło ośmiu policjantów i dwóch cywilów. Pozostali przy życiu napastnicy dołączyli do tych na da dachu centrum handlowego.
W nocy oddział szturmowy irackiej policji próbował podejść napastników, jednak funkcjonariusze musieli się wycofać wskutek silnego ognia. Terroryści nie tylko ostrzeliwali policjantów, ale rzucali granatami w stronę klientów centrum handlowego usiłujących uciec samochodami.
Wreszcie o świcie policjanci ruszyli do decydującego szturmu. Po krótkiej walce zastrzelili wszystkich pięciu napastników i uwolnili 11 zakładników. Jak poinformował miejscowy komendant policji w czasie tej akcji żaden z nich nie odniósł obrażeń, nie ucierpieli też atakujący policjanci. W trakcie walki spłonęła jednak większa część budynku.
W Iraku napady i zamachy stały się w tym roku codziennością. W kraju panuje chaos, a zwalczające się ugrupowania sunnitów i szyitów prowadzą faktyczna wojną terroru. Tylko w listopadzie w fali zamachów śmierć poniosło 948 ludzi, w tym aż 852 cywilów, co przeczy hasłom terrorystów głoszącym, że walczą z opresyjnym państwem. Od początku roku zginęło już ponad 6 tys. osób, co oznacza, że był to dla Iraku najkrwawszy okres od 2007 r.