Obszar niezwykle niskiego ciśnienia powstał nad Grenlandią i przesunął się nad Europę Północną. Pierwsza jego skutki odczuła Szkocja, gdzie  szalejący z prędkością 180 km/h spowodował zniszczenia na kolei, odciął dostawy prądu dla 20 tys. gospodarstw domowych i sparaliżował komunikację drogową. Na obszarach nadmorskich spodziewane są miejscowe powodzie.

W Niemczech prędkość wiatru spadnie do ok. 150 km/h, ale i tak jest wystarczająca by spowodować znaczne straty dlatego na podstawie ostrzeżeń niemieckiego instytutu meteorologii (DWD) władze lokalne i federalne wprowadziły szereg ograniczeń.

Na Morzu Północnym w czwartek wieczorem fale mogą osiągać 15-17 m, dlatego wstrzymano całkowicie żeglugę i prace na platformach morskich. W dużych portach – jak np. w Hamburgu – wzmocniono zapory brzegowe. Zarządzono przerwę w zajęciach szkolnych, zamknięto tez jarmarki świąteczne. Odwołano wszelkie urlopy w straży pożarnej, przygotowano grupy interwencyjne z zadaniem usuwania przewróconych przez wichurę drzew. Koleje przygotowały pługi śnieżne i zapasowe lokomotywy spalinowe na wypadek zerwania przewodów trakcyjnych.

Jedynym niespodzianym pozytywnym efektem wichury jest nagła obniżka hurtowych cen energii (cena kilowata prądu spadła o 40 proc. do 31,5 eurocenta) z powodu nagłego nadmiaru produkcji elektrowni wiatrowych.

Alarm pogodowy ma obowiązywać na północ od linii Hamburg-Berlin do piątku po południu.