Zionnghaka Chana jest przywódcą poligamicznej sekty Lalramkawngpuizawhtu. Żyje w północno-wschodnim stanie Indii Mizoram, ma 39 żon, 94 dzieci i 33 wnuków. W czasie wyborów jego rodzina staje się celem pielgrzymek miejscowych polityków.
- W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy tu napływ polityków szukających poparcia - mówi Zionnghaka Chana, udzielając wywiadu dziennikarzowi AFP w swoim stupokojowym domu na wzgórzu w miejscowości Baktawng, w pobliżu stolicy stanu, Aizawl.
- Podczas każdych wyborów moja rodzina ma znaczenie dla polityków, jako że nawet sto głosów może się dla nich okazać języczkiem u wagi - uważa siedemdziesięcioletni Chana.- Gdy idziemy do wyborów, zawsze oddajemy nasze głosy na jednego kandydata lub partię. Oznacza to, że otrzyma on od jednej rodziny 160 głosów.
Podobnie jak większość wyborców, Chana opowiada się za oczyszczeniem rządu ze skorumpowanych urzędników i za zapewnieniem możliwości rozwoju swojemu krajowi i rodzinie.
W stanie Mizoram głosowanie odbyło się wczoraj, podczas czwartego z dziewięciu etapów głosowania. Upoważnieni do głosowania mieszkańcy stanu reprezentują mniej niż jeden procent z 814-milionowego elektoratu. Głosowanie kończy się 12 maja, wyniki mają być znane 4 dni później.