Na razie udało się jedynie powstrzymać chaotyczny odwrót sił rządowych z miejscowości na północ od Bagdadu. Żołnierze kontaktujący się z zachodnimi dziennikarzami tłumaczą przy tym, że załamanie obrony wcale nie wynikało z braku przygotowania albo tchórzostwa, lecz było spowodowane fatalnym dowodzeniem. Dowódcy wydawali sprzeczne rozkazy, a w Mosulu nawet pierwsi uciekli z miasta, pozostawiając zdezorientowanych żołnierzy bez łączności i jakiejkolwiek informacji.
W piątek siły rządowe skonsolidowały linię obrony w odległości 60–70 km na północ od stolicy. Armia twierdzi, że zatrzymała pochód islamistów w okolicach Tikritu i Bajdżi. Szczególnie zażarte walki toczyły się właśnie w tej miejscowości i w znajdującej się tuż obok największej irackiej rafinerii ropy naftowej. Wojsko odbiło też z rąk rebeliantów kilka wsi przy granicy z Syrią. Z kolei islamiści ogłosili, że zajęli ważne lotnisko Tal Afar.
Na wykonanych w piątek zdjęciach satelitarnych widać kłęby dymu unoszące się nad zakładami w Bajdżi. Nie wiadomo, czy to skutek trafienia instalacji podczas walk czy wynik celowego podpalenia przez bojowników ISIS. Dżihadyści nie ukrywają, że ich sposobem na osłabienie rządu w Bagdadzie jest dezorganizacja produkcji i eksportu ropy.
Jeszcze w czwartek niepokój wzbudziły informacje o zajęciu przez bojowników ISIS dawnej fabryki broni chemicznej w Al-Muthanna. Gazy bojowe produkowano tam jeszcze za czasów reżimu Saddama Husajna, później przechowywano na jej terenie ładunki przeznaczone do zniszczenia. Amerykańscy eksperci twierdzą, że nie ma tam materiałów nadających się do wykorzystania bojowego, jednak nie można całkowicie wykluczyć dostania się mniejszych ilości trucizn w ręce terrorystów związanych z Al-Kaidą.
Nie wszędzie sytuacja jest jasna. Kontrolę nad niektórymi miejscowościami ogłaszają zarówno rebelianci, jak i siły rządowe. Na mapie przedstawionej przez ISIS zaznaczono nawet kilka powiatów leżących na południe od Bagdadu jako obszar zajęty przez siły organizacji. Mogą to być jednak tylko czcze przechwałki, tak jak w Syrii, gdzie ISIS nadal deklaruje kontrolę nad miastami już dawno zajętymi przez wojska prezydenta Asada. Poza tym imponująco wyglądające na mapach wielkie „obszary kontrolowane" na zachodzie kraju w istocie są bezludną pustynią (stanowi ona 40 proc. terytorium Iraku).