Kto zatrzyma iracki dżihad

Władzom w Bagdadzie nieudolność wytykają już nie tylko zagraniczni partnerzy, ale nawet szyiccy duchowni.

Publikacja: 21.06.2014 05:00

Na razie udało się jedynie powstrzymać chaotyczny odwrót sił rządowych z miejscowości na północ od Bagdadu. Żołnierze kontaktujący się z zachodnimi dziennikarzami tłumaczą przy tym, że załamanie obrony wcale nie wynikało z braku przygotowania albo tchórzostwa, lecz było spowodowane fatalnym dowodzeniem. Dowódcy wydawali sprzeczne rozkazy, a w Mosulu nawet pierwsi uciekli z miasta, pozostawiając zdezorientowanych żołnierzy bez łączności i jakiejkolwiek informacji.

W piątek siły rządowe skonsolidowały linię obrony w odległości 60–70 km na północ od stolicy. Armia twierdzi, że zatrzymała pochód islamistów w okolicach Tikritu i Bajdżi. Szczególnie zażarte walki toczyły się właśnie w tej miejscowości i w znajdującej się tuż obok największej irackiej rafinerii ropy naftowej. Wojsko odbiło też z rąk rebeliantów kilka wsi przy granicy z Syrią. Z kolei islamiści ogłosili, że zajęli ważne lotnisko Tal Afar.

Na wykonanych w piątek zdjęciach satelitarnych widać kłęby dymu unoszące się nad zakładami w Bajdżi. Nie wiadomo, czy to skutek trafienia instalacji podczas walk czy wynik celowego podpalenia przez bojowników ISIS. Dżihadyści nie ukrywają, że ich sposobem na osłabienie rządu w Bagdadzie jest dezorganizacja produkcji i eksportu ropy.

Jeszcze w czwartek niepokój wzbudziły informacje o zajęciu przez bojowników ISIS dawnej fabryki broni chemicznej w Al-Muthanna. Gazy bojowe produkowano tam jeszcze za czasów reżimu Saddama Husajna, później przechowywano na jej terenie ładunki przeznaczone do zniszczenia. Amerykańscy eksperci twierdzą, że nie ma tam materiałów nadających się do wykorzystania bojowego, jednak nie można całkowicie wykluczyć dostania się mniejszych ilości trucizn w ręce terrorystów związanych z Al-Kaidą.

Nie wszędzie sytuacja jest jasna. Kontrolę nad niektórymi miejscowościami ogłaszają zarówno rebelianci, jak i siły rządowe. Na mapie przedstawionej przez ISIS zaznaczono nawet kilka powiatów leżących na południe od Bagdadu jako obszar zajęty przez siły organizacji. Mogą to być jednak tylko czcze przechwałki, tak jak w Syrii, gdzie ISIS nadal deklaruje kontrolę nad miastami już dawno zajętymi przez wojska prezydenta Asada. Poza tym imponująco wyglądające na mapach wielkie „obszary kontrolowane" na zachodzie kraju w istocie są bezludną pustynią (stanowi ona 40 proc. terytorium Iraku).

W Bagdadzie słychać coraz więcej głosów krytycznych pod adresem rządu, który z jednej strony jest odpowiedzialny za zaognienie sytuacji wskutek długoletniego spychania sunnitów na margines, z drugiej zaś nie potrafi podjąć zdecydowanych kroków w walce z rebeliantami. Krytycznie o działaniach rządu i osobiście premiera Nuriego al-Malikiego wypowiedział się sam wielki ajatollah Ali al-Sistani, największy autorytet religijny irackich szyitów.

Podczas piątkowych modłów wezwał on do walki z rebelią „wszystkich Irakijczyków niezależnie od wyznania". Trudno przypuszczać, by jego słowa wzięli sobie do serca sunnici, jednak apel skierowany był raczej do polityków szyickich i osobiście al-Malikiego. Al-Sistani zażądał też, by jak najszybciej zebrał się wybrany 30 kwietnia parlament, który mimo kryzysu wciąż nic nie uczynił.

Wbrew pozorom nie wszyscy sunnici popierają rebelię ISIS, jednak ich umiarkowani przywódcy nie wierzą już w skuteczność kolejnego rządu al-Malikiego, a przede wszystkim nie dają wiary jego deklaracjom, że po latach koncentracji władzy w rękach szyitów chciałby stanąć ponad podziałami. Szejk Ali Hatem al-Suleiman, przywódca sunnickiego plemienia Dulaim z prowincji Anbar, wezwał wręcz prezydenta Obamę, by nie wierzył, że kryzys może pokonać al-Maliki i jego ekipa.

Sunniccy przywódcy plemienni ze sceptycyzmem odnieśli się także do wcześniejszego wystąpienia prezydenta USA, który wzywał do pokonania różnic i stworzenia rządu jedności narodowej. Ich zdaniem pojednanie narodowe z al-Malikim w roli przywódcy jest już niemożliwe.

Podobne głosy słychać nawet w amerykańskim Kongresie, którego niektórzy członkowie postulują, by rozważaną obecnie pomoc wojskową dla Iraku uzależnić od ustąpienia wywołującego wciąż nowe konflikty al-Malikiego.

Barack Obama jest jednak niechętny takiemu stawianiu sprawy, mówiąc że „nie jest naszym zadaniem wybieranie Irakowi przywódców".

Mocno zaangażowany w sprawy Iraku sekretarz stanu John Kerry będzie jednak z pewnością naciskał na al-Malikiego, by ten w znacznie większym stopniu uwzględniał postulaty sunnitów, włączając ich przedstawicieli do swojego kolejnego rządu. Od dawna to samo radził mu także ajatollah Ali al-Sistani.

Na razie udało się jedynie powstrzymać chaotyczny odwrót sił rządowych z miejscowości na północ od Bagdadu. Żołnierze kontaktujący się z zachodnimi dziennikarzami tłumaczą przy tym, że załamanie obrony wcale nie wynikało z braku przygotowania albo tchórzostwa, lecz było spowodowane fatalnym dowodzeniem. Dowódcy wydawali sprzeczne rozkazy, a w Mosulu nawet pierwsi uciekli z miasta, pozostawiając zdezorientowanych żołnierzy bez łączności i jakiejkolwiek informacji.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021