Na dwa dni przed szczytem Unii w Brukseli Departament Stanu USA przedstawił dokładną analizę bezpośredniego zaangażowania Kremla w konflikt na Ukrainie.
„Choć Rosja twierdzi, że zależy jej na przywróceniu pokoju, jej działania tego nie potwierdzają. Nie mamy dowodów na to, że rosyjskie wsparcie dla separatystów się zakończyło. Przeciwnie, Rosja dostarcza im ciężkie uzbrojenie i sprzęt wojskowy, w tym czołgi i systemy obrony powietrznej, a także pozwala bojownikom na przekraczanie granicy" – napisali amerykańscy dyplomaci.
Z danych wywiadu satelitarnego USA wynika, że w ostatnich dniach w jednej z baz na południowym zachodzie Rosji podwojono liczbę czołgów i innego uzbrojenia, które ma być dostarczone na Ukrainę. W Moskwie uruchomiono także punkt rekrutacji ochotników gotowych dołączyć do separatystów.
Twarda postawa Ameryki
„Domagamy się, aby Rosja przestała destabilizować sytuację na Ukrainie" – można przeczytać w dokumencie.
Dla administracji Baracka Obamy Kreml posunął się na tyle daleko, że należy wprowadzić poważne sankcje dotykające już nie tylko poszczególnych osób i przedsiębiorstw w Rosji, ale także całych sektorów gospodarki. Rozważane jest m.in. wprowadzenie zakazu finansowania przez amerykańskie banki części rosyjskich firm oraz eksportu technologii, które mogłyby być wykorzystane przez wojsko jako sprzęt do wydobycia ropy i gazu.