Zgodnie z projektem ustawy na poszukiwanie pracy cudzoziemcy z UE będą mieli w Niemczech sześć miesięcy. Jeżeli jej nie znajdą, muszą wyjechać. Kto się na to nie zdecyduje, musi się liczyć z wydaleniem i zakazem przyjazdu do Niemiec na pięć lat. Do tej pory sankcje tego rodzaju w ramach wolnego przepływu siły roboczej w państwach UE groziły jedynie sprawcom zbrodni oraz w przypadku zagrożenia rozprzestrzenienia się epidemii. Na tym nie kończy się zaostrzenie niemieckich przepisów imigracyjnych. Trudniej będzie o zasiłek dla dzieci imigrantów mieszkających za granicą, który wypłacany będzie jedynie tym rodzicom, którzy posiadają numer identyfikacji podatkowej. Trudno o niego bez zatrudnienia.
Gotowym już projektem nowej ustawy zajmie się pod koniec miesiąca rząd, a jesienią trafi do Bundestagu. Ma duże szanse na uchwalenie, gdyż w Niemczech rośnie obawa, że narastająca od lat fala imigracji zarobkowej ogołoci niemiecki system socjalny. Kraj ten zajmuje obecnie drugie miejsce po USA na świecie pod względem napływu imigrantów. W roku ubiegłym przybyło ich prawie 460 tys., zaledwie dwa i pół razy mniej niż w liczących czterokrotnie więcej ludności Stanach Zjednoczonych. Ponad połowa imigrantów przybywa ze wschodnich krajów UE, w tym najwięcej, 17,1 proc., z Polski. Ale 12,1 proc. pochodziło w roku ubiegłym z Rumunii, liczącej dwa razy mniej mieszkańców niż Polska. Z kolei z Bułgarii przybyło 5,3 proc. imigrantów.
To właśnie obawa przed zalaniem Niemiec przez poszukujących pracy Bułgarów i Rumunów wywołała dyskusję o konieczności zbudowania wału ochronnego dla systemów socjalnych. Przedstawicieli tych narodowości jest już w Niemczech ponad 400 tys.
Przy tym wszyscy legalni imigranci mają w Niemczech prawo do pomocy socjalnej. Kosztuje to budżet miliardy. Rzesza imigrantów spoza Unii kasuje rocznie prawie 5 mld euro. Cudzoziemcy z krajów UE kosztują 1,7 mld. Korzysta z tych pieniędzy 71,7 tys. Polaków, tyle samo co Bułgarów i Rumunów łącznie.
Nie jest tajemnicą, że wielu imigrantów z tych krajów przybywa do Niemiec pod pretekstem szukania zatrudnienia, licząc na świadczenia socjalne. Już po roku pobytu przysługuje zasiłek tzw. Hartz IV. A to oznacza 382 euro miesięcznie na osobę plus wydatki na czynsz oraz inne przywileje. To niewiele więcej niż średnia płaca w Rumunii i ponad 100 euro więcej niż średnia bułgarska.