Deklaracje nie oddają realiów

Wzruszające przemówienie Petra Poroszenki przed Zgromadzeniem Narodowym. Ale Polska wykluczona z rozmów o przyszłości Ukrainy.

Aktualizacja: 17.12.2014 23:37 Publikacja: 17.12.2014 21:47

Deklaracje nie oddają realiów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

To był chyba najmocniejszy fragment środowego, półgodzinnego wystąpienia ukraińskiego przywódcy przed Sejmem i Senatem.

– Podjęta w 2010 r. decyzja o neutralności nie zapewniła ani bezpieczeństwa, ani integralności kraju. Dlatego dziś na tej sali podjąłem decyzję o powrocie do polityki integracji ze strukturami euroatlantyckimi. Po powrocie do Kijowa złożę w Radzie Najwyższej wniosek o wycofanie statusu państwa pozostającego poza sojuszami wojskowymi – to oświadczenie polscy parlamentarzyści przyjęli długimi brawami.

Na słowa Poroszenki sala reagowała z entuzjazmem wielokrotnie. Ukraiński prezydent po polsku i ze znaczkiem „Solidarności" w klapie dziękował za wsparcie naszego kraju, zapewniając, że „przyjaciela poznaje się w biedzie". Przyznał, że Ukraina uległa „pacyfistycznej iluzji", nie wykorzystując kilka lat temu szansy na integrację z NATO i inwestując zbyt mało w modernizację sił zbrojnych.

W chwili gdy większość zachodnich przywódców nie wspomina już o aneksji Krymu, Poroszenko nazwał półwysep „otwartą raną" i zapewnił, że kiedyś będzie jeszcze nad nim powiewała ukraińska flaga. Odwołał się także do rzezi Polaków na Wołyniu w latach 1943–1944, cytując orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. o „wybaczeniu i prośbie o wybaczenie".

– Nie twórzmy polityki nad grobami, bo to do niczego nie prowadzi – apelował.

Poroszenko przyznał, że jego kraj „stracił znaczną część" 20 lat niepodległości, podczas gdy w tym czasie Polska dokonała „niezwykłego skoku", stając się „symbolem sukcesu w Europie". Ale dziś, zapewnił, Ukraińcy są zdeterminowani, by dogonić nasz kraj.

Podkreślił także, że walcząc w Donbasie, „Ukraina broni rubieży Europy", demokracji i praw człowieka. Prezydent zapowiedział, że w ciągu sześciu lat jego kraj postara się spełnić podstawowe warunki przystąpienia do Unii. Przyznał też, że jego marzeniem jest, aby po zakończeniu „jednej lub wielu kadencji prezydenckich" zostać posłem do Parlamentu Europejskiego.

– Kiedy jesteśmy razem, stajemy się niezwyciężeni. Chwała Rzeczpospolitej! Chwała Ukrainie! – zakończył Poroszenko, najwyraźniej odwołując się do czasów, gdy oba narody tworzyły wspólne, niemożliwe do pokonania przez Moskwę państwo.

Ale entuzjazm w polskim Sejmie nie oddaje w pełni stanu polsko-ukraińskich relacji. Dosłownie kilka godzin przed warszawskim spotkaniem z prezydentem Bronisławem Komorowskim Poroszenko prowadził telefoniczne konsultacje o pokoju w Donbasie w tzw. formacie normandzkim – z przywódcami Niemiec, Francji i Rosji, ale bez udziału Polski. Już w najbliższych dniach mogą zapaść w tym gronie kluczowe dla przyszłości Ukrainy rozstrzygnięcia.

– Ukraina sama musi określić formułę negocjacji, jaka najbardziej jej odpowiada. I to ze świadomością, że ci, którzy uczestniczą w takich negocjacjach, ponoszą odpowiedzialność za ich sukces lub brak – przyznał z wyraźnym zawodem Komorowski.

Sprawa jest dla Polski tym bardziej drażliwa, że polityka Niemiec i Francji wobec Rosji znów zaczyna się rozchodzić z tym, do czego dąży Warszawa. Gdy Komorowski wielokrotnie zapewniał o swoim poparciu dla ambicji przystąpienia Ukrainy do NATO, dla Berlina i Paryża sprawa przynajmniej na razie jest zamknięta.

– Kanclerz Merkel w ostatnich dniach wyraźnie złagodziła stanowisko wobec Kremla. Obawia się, że z powodu kryzysu finansowego załamie się reżim Putina i w Moskwie albo nastąpi chaos, albo do władzy dojdą jeszcze bardziej radykalni politycy – mówi „Rz" Olaf Boehnke, ekspert Europejskiej Rady Polityki Zagranicznej (ECFA) w Berlinie.

Merkel dzień wcześniej zaapelowała o wznowienie prac nad budową gazociągu South Stream i zacieśnieniu współpracy energetycznej z Rosją.

Ale i stosunki polsko-ukraińskie, mimo podniosłych deklaracji, też mają swoje ograniczenia. Odnosząc się do wsparcia finansowego dla Ukrainy, bez którego, zdaniem premiera Arsenija Jaceniuka, kraj czeka bankructwo, Komorowski przyznał, że będzie ono możliwe tylko pod warunkiem równoległego prowadzenia przez rząd w Kijowie reform. Akurat w tej sprawie Merkel wydaje się wobec ukraińskich próśb bardziej elastyczna.

Innym sygnałem polskiej wstrzemięźliwości jest współpraca wojskowa.

– Tu są możliwe cztery stopnie zaangażowania: dostawa sprzętu dla armii, amunicji, broni oraz wysłanie wojsk. Polska nie wyszła poza stopień pierwszy – mówi „Rz" Paweł Kowal, jeden z najbardziej zaangażowanych na Ukrainie polskich polityków. I nie ma wątpliwości: w ostatnich miesiącach aktywność naszego kraju w Kijowie osłabła.

To był chyba najmocniejszy fragment środowego, półgodzinnego wystąpienia ukraińskiego przywódcy przed Sejmem i Senatem.

– Podjęta w 2010 r. decyzja o neutralności nie zapewniła ani bezpieczeństwa, ani integralności kraju. Dlatego dziś na tej sali podjąłem decyzję o powrocie do polityki integracji ze strukturami euroatlantyckimi. Po powrocie do Kijowa złożę w Radzie Najwyższej wniosek o wycofanie statusu państwa pozostającego poza sojuszami wojskowymi – to oświadczenie polscy parlamentarzyści przyjęli długimi brawami.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 879
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 873
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 872
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 870
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 869