Obaj wymienieni zapewniali, że ich organizacja Libijska Islamska Grupa Bojowa (LIFG), koncentruje się na obaleniu pułkownika Kaddafiego. Mimo tego zostali przekazani w ręce reżimu. W tym czasie inni działacze organizacji rozpoczęli zbliżenie LIFG z Al-Kaidą.
Belhadż i al-Saadi zostali zatrzymani w Tajlandii i Hongkongu w marcu 2004 roku przy pomocy brytyjskiego wywiadu MI6 i zostali przetransportowani do Trypolisu. Belhaż wraz ciężarną żonę, a Saadi z czwórką dzieci.
Dwa lata później LIFG formalnie połączyła siły z Al-Kaidą. Jej ludzie współorganizowali serię ataków bombowych w całym Afganistanie, m.in w 2007 roku w Bagram, zginęło wówczas 23 osoby.
Koniec 42-letniej dyktatury Kaddafiego przyspieszyło wsparcie NATO. Na wiecu w Bengazi brytyjski premier David Cameron i prezydent Francji Nicolas Sarkozy świętowali razem z wiwatującym tłumem. Nowe władze Libii nie zapewniły jednak stabilizacji, a dziś kraj jest na skraju przepaści. ONZ ostrzega przed wojną na pełną skalę. Dwa dni temu terroryści z Państwa Islamskiego zaatakowali luksusowy hotel w Trypolisie. Libijskie władze podały, że w ataku zginęło pięciu cudzoziemców: Amerykanin, Francuz, dwie Filipinki i obywatel Korei Południowej.
Sam Belhaż ma pretensje do Anglików o to, że podczas śledztwa w Libii, kilkukrotnie jego celę odwiedzali przedstawiciele brytyjskiego wywiadu MI6. Starali się oni za pośrednictwem Libijczyków, stosujących tortury, wycisnąć z niego zeznania przeciwko obywatelom libijskim, którzy schronili się w Wielkiej Brytanii.