15 marca Węgrzy tradycyjnie obchodzą rocznicę wybuchu Wiosny Ludów, narodowego powstania antyhabsburskiego z 1848 r. To największe święto uroczyście obchodzone zarówno przez instytucje państwowe jak i przez opozycję, stąd 15 marca zwykle dochodzi do politycznych konfrontacji. Tak też było w tym roku. Ożywione spory polityczne toczące się na Węgrzech spowodowały jednak, że nie obyło się bez demonstracji i przepychanek.
Najważniejsze uroczystości państwowe z udziałem prezydenta Jánosa Ádera odbyły się na placu Lajosa Kossutha (przywódcy Wiosny Ludów) przed budynkiem parlamentu. Z kolei premier Viktor Orbán wziął udział w wiecu przed Muzeum Narodowym, gdzie na pamiątkę wystąpienia narodowego poety Sándora Petőfiego corocznie odbywa się patriotyczna inscenizacja.
Głównym punktem wiecu było jednak przemówienie premiera, który przypomniał główne założenia swojego rządu w ciągu kolejnej kadencji. Zdaniem Viktora Orbána dopiero w ciągu minionych kilku lat „znów zaczął wykuwać się silny naród węgierski". Stwierdził, że praca ta pójdzie na marne jeśli naród się nie zjednoczy, nie odzyska silnej świadomości, jeśli nie będzie miał silnego narodowego prawodawstwa i przywództwa. Premier uderzył w bojowe tony twierdząc, że choć od Wiosny Ludów minęło 167 lat, to sytuacja się nie zmieniła, a Węgrzy nadal muszą walczyć o suwerenność.
Jeszcze podczas uroczystości państwowych dochodziło do utarczek słownych między dominującymi wśród przybyłej publiczności zwolennikami rządu a grupami opozycjonistów, którzy zostali jednak szybko wypchnięci z miejsca uroczystości przez siły porządkowe.
Właściwa demonstracja opozycji odbyła się po południu przed Dworcem Wschodnim (Keleti). Przybyło na nią kilka tysięcy osób, które demonstrowały pod hasłem „przywrócić republikę!" (w ramach reform państwa rząd Fideszu usunął z oficjalnej nazwy państwa słowo „republika").