W poniedziałek w Moskwie pojawią się wysłannicy greckiego rządu, minister energetyki Panajotis Lafazanis i przewodniczący parlamentu Tanasis Petrakos. Pisze o tym portal niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", dodając, że próba zbliżenia Aten z Moskwą niepokoi niemiecki rząd i Unię Europejską.
Wizyta Greków potrwa dwa dni. Będą się starali uzyskać od Rosji obniżenie cen gazu oraz wyłączenie greckich owoców i warzyw z zakazu importu, wprowadzonego przez Moskwę jako kontrsankcje po nałożeniu przez Unię sankcji gospodarczych w połowie zeszłego roku.
Zwłaszcza to drugie jest szczególnie groźne dla unijnej jedności w polityce wschodniej. Ateny mogą się w czasie podejmowania przez wspólnotę kolejnej decyzji dotyczącej sankcji odwdzięczyć Rosji i zablokować ewentualne nowe kary (bo w tej sprawie obowiązuje w UE jednomyślność). "Spiegel" pisze, że Grecja zachowuje się tak, jakby było jej bliżej do Moskwy niż Brukseli.
Do rosyjskiej stolicy lada moment przyjedzie i premier Aleksis Cipras. Miał się pojawić tam w maju, z okazji 70-rocznicy zakończenia drugiej wojny, ale pojawi się już 8 kwietnia. I może poprosić Władimira Putina o pożyczkę.
Warto przypomnieć, że nawet w spokojniejszych czasach, przed wojną wywołaną przez Rosję na Ukrainie, Ateny miały wyjątkowo ciepłe stosunki z Moskwą. A analitycy think tanku European Council on Foreign Relations już w 2007 roku uznali Grecję za konia trojańskiego Kremla w Europie (wraz z Cyprem).