Wieczorem docieramy do Jarosławia. Cudzoziemcy zaglądają tu z rzadka. Szkoda. Nasze wyprawowe pojazdy budzą życzliwą ciekawość. Kolację jemy się w nadbrzeżnej restauracji. Wreszcie możemy ucieszyć się przedrewolucyjną architekturą. Mieszkalną, publiczną, cerkiewną. Centrum Jarosławia oparło się zmianom, szanuje swoją przeszłość. Jest gdzie pospacerować. Już po zachodzie słońca na bulwarze nadwołżańskim tłok. Nie tylko typowo młodzieżowy. Przechadzkom oddają się rodziny z dziećmi i emeryci. Może w telewizji przy poniedziałku nic ciekawego nie ma?

22 czerwca to dla Rosjan dzień szczególny. Początek Wojny Ojczyźnianej, późniejsza hekatomba i ostateczny triumf tak typowy dla rosyjskiej historii jest dla nich powtarzalnym spoiwem. Tak się tu myśli i o wyprawie Żółkiewskiego, i o napoleońskim najeździe, i o faszystowskich zbrodniach. Wpierw była katastrofa, klęska, śmierć, potem wspólny zryw i pełna ofiar mobilizacja zbiorowości aż po ostateczny triumf. Wszystkie wojny mają swych bohaterów, wszystkich bohaterów należy czcić.

Rosja Putina buduje poczucie wspólnoty na licznych bohaterach. Marszałkach i szeregowcach. Mają pomniki, wieczne znicze, galerie tablic pamiątkowych. Przed nimi naręcza kwiatów. Tutaj się z historii nie kpi, nie żartuje. Pod pomnikami piwa się nie pije. W fontannach nie wypada moczyć nóg. Pamiątkowe zdjęcia przed wieńcami nie są podparte radosnymi minami. Na co dzień jest zresztą podobnie. Flagi w narodowych barwach. Patriotyczne slogany, ikonografia na budynkach i na samochodach. Odwołania oczywiste – duma przeważa nawet nad rozsądkiem. Szczególnie w ostatnim roku.

Rosja tego bardzo potrzebowała. Dlatego popiera swego prezydenta. Putin swą demonstracją siły trafił w dziesiątkę nastrojów społecznych. Sama propaganda z butnym „antyfaszystowskim" językiem nie powstała na pustyni nastrojów. Nie, Rosjanie czekali na to od dawna. Przeżyli zbyt wiele upokorzeń w ciągu minionych kilkudziesięciu lat. Tak jest w Sankt Petersburgu, gdzie nie ma ani jednego drzewa, które by miało więcej niż 70 lat. Tak jest w każdym mieście po Władywostok. Tak jest przed każdą tablicą pamiątkową, nawet przed tymi w szkołach, gdzie uwieczniono uczniów, którzy zginęli pod Moskwą, pod Berlinem, w Afganistanie, w Czeczenii. Rosjanie chcą być dumni ze swej historii. Putin zręcznie to wykorzystał.

Co ciekawe, gdy rozmawia się z ludźmi, nie ma w nich buty. Jest powaga, zaduma. Pogardę zachowują dla głupców, którzy nie szanują ich ojczyzny. I tak dumając o historii i współczesności startujemy dalej. Nocą pojedziemy w stronę Uralu.