Kilka dni temu, kiedy Rosja już oficjalnie zwiększyła dostawy sprzętu wojskowego do Syrii, koalicja islamistów z udziałem mającego powiązania z Al-Kaidą Frontu al-Nusra zdobyła ostatni duży punkt oporu wojsk rządowych w prowincji Idlib. Po upadku bazy lotniczej Abu al-Duhur syryjskie siły rządowe zostały niemal całkowicie wyparte z całej północno-zachodniej prowincji. Kluczową rolę w zajęciu lotniska wojskowego mieli bojownicy Frontu al-Nusra.
Warto zauważyć, że baza Abu al-Duhur była oblegana przez rebeliantów prawie dwa lata. Została zdobyta w chwili, gdy światowe media donosiły o lądujących w Syrii Rosjanach. Przywódca Frontu al-Nusra Abu Mohammed al-Dżulani powiedział w niedawnym wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira, że jego organizacja teraz skupii się na zdobyciu Damaszku.
W ciągu ostatnich kilku dni, kilkuset bojowników irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) przybyło do Syrii, aby wesprzeć armię Baszara al-Assada i libański Hezbollah. Strażnicy Rewolucji zostali rozmieszczeni przede wszystkim w obszarze Zabadani, położonym w południowo-zachodniej części kraju, w sąsiedztwie granicy z Libanem. Według źródeł izraelskich krok ten skoordynowany został z Rosją. Podobnie jak transport rosyjskiego sprzętu wojskowego z baz w Armenii z Iranem. Nie jest tajemnicą, że Rosjanie zwiększają swoją obecnością wojskową właśnie w tzw. Małej Syrii (Alawistan).
W latach 1920-1936 istniało autonomiczne Państwo Alawitów na terenie francuskiego mandatu w Syrii, stworzone dla dominującej na jego obszarze grupy religijnej Alawitów, do której należy, także i obecny prezydent Syrii.
Możliwe, że władze w Damaszku niebawem wycofają się do nadmorskich prowincji Latakia i Tartus, tworzących wspomnianą Małą Syrię. Nawet pomoc Rosji i Iranu w odzyskania kontroli nad całą Syrią, wymagałaby przerzucenia co najmniej kilkunastu tysięcy dobrze wyszkolonych żołnierzy. A i tak wojna mogłaby trwać kolejne długie lata.