Reklama

Szkoci z Anglikami tylko w Unii

Cameron gra o najwyższą stawkę. Jeśli przegra referendum o pozostaniu kraju w UE, Szkocja zapewne ogłosi niepodległość.

Aktualizacja: 15.01.2016 17:55 Publikacja: 14.01.2016 18:02

Szkoccy nacjonaliści przegrali referendum w 2014 r., ale teraz mają większość w sondażach.

Szkoccy nacjonaliści przegrali referendum w 2014 r., ale teraz mają większość w sondażach.

Foto: AFP

Przed wyborami do regionalnego parlamentu w Edynburgu w maju Szkocka Partia Narodowa (SNP) przedstawi precyzyjny kalendarz i warunki, na jakich mogłoby zostać przeprowadzone nowe referendum w sprawie oderwania prowincji od Zjednoczonego Królestwa – zapowiedziała liderka nacjonalistycznego ugrupowania i pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon.

– Jeśli ogół Brytyjczyków zagłosuje za opuszczeniem przez Zjednoczone Królestwo Unii Europejskiej, nacisk na nowe referendum w sprawie szkockiej niepodległości będzie nie do powstrzymania – powiedziała Sturgeon.

To nie są teoretyczne rozważania. Według najnowszego sondażu dla Ipsos już tylko 42 proc. Brytyjczyków chce pozostania kraju we Wspólnocie, a 41 proc. opowiada się za porzuceniem członkostwa (Brexit). Z kolei ankieterzy Yougov ustalili, że za członkostwem w Unii opowiada się 51 proc. pytanych, a przeciw jest 49 proc. W obu przypadkach różnica mieści się w granicach błędu statystycznego. Cameron chce rozpisać referendum latem tego roku, jeśli w lutym uzyska od przywódców pozostałych krajów Unii nowe warunki członkostwa jego kraju we Wspólnocie.

– Oceniamy, że jeśli Brytyjczycy opowiedzą się za wyjściem z Unii, to istnieje więcej niż 50-procentowe prawdopodobieństwo, iż w ciągu następnych pięciu lat dojdzie do nowego referendum w Szkocji. I wówczas należy założyć, że Szkoci opowiedzą się za wyjściem z Wielkiej Brytanii – mówi „Rz" Malcolm Barr, analityk banku inwestycyjnego JP Morgan w Londynie.

Szkoci są bowiem o wiele większymi euroentuzjastami niż pozostali mieszkańcy Wielkiej Brytanii i trudno byłoby im zaakceptować fakt, że znajdą się poza Unią. Najnowsze sondaże pokazują, że w samej Szkocji nawet 70 proc. uprawnionych może się opowiedzieć za pozostaniem we Wspólnocie w nadchodzącym referendum.

Reklama
Reklama

– Ten euroentuzjazm jest spowodowany przede wszystkim tym, że ze Szkocji więcej ludzi emigruje, niż do niej imigruje, podczas gdy w Anglii jest odwrotnie. A strach przed niekontrolowanym zalewem migrantów jest dziś głównym motorem eurosceptycyzmu w Wielkiej Brytanii – tłumaczy Barr.

Kilka tygodni temu SNP wystąpiła z pozwem do Strasburga przeciwko władzom w Londynie za dyskryminację obywateli UE z powodu pochodzenia. Chodzi o decyzję Camerona o tym, że w referendum poza Brytyjczykami będą głosowali także obywatele Cypru, Irlandii i Malty, krajów należących kiedyś do brytyjskiego imperium. Ale takiej możliwości nie będą już mieli obywatele innych państw Unii mieszkający na Wyspach, w tym Polacy. Inicjatywa SNP, która dotyczy nawet 2 mln cudzoziemców, pokazuje, jak bardzo Szkoci są tolerancyjni wobec imigrantów.

W referendum we wrześniu 2014 r. tylko 45 proc. Szkotów opowiedziało się za niepodległością, a 55 proc. było jej przeciwnych. Wówczas David Cameron uznał, że było to „głosowanie ostateczne", które rozstrzygnęło raz na zawsze o statusie Szkocji. Tym bardziej że przy tej okazji Londyn zgodził się na przekazanie dodatkowych uprawnień regionalnemu parlamentowi w Edynburgu.

Jednak od tego czasu sytuacja się zmieniła: sondaże pokazują, że już 53 proc. Szkotów chce budowy niezależnego państwa. A gdyby cały kraj znalazł się poza Unią, notowania szkockich nacjonalistów jeszcze bardziej poszłyby w górę.

– Trudno sobie wyobrazić, by w takiej sytuacji Cameron mógł się trwale opierać przed wydaniem zgody na kolejne referendum w Szkocji. Tym bardziej że SNP bardzo skutecznie kontroluje całą prowincję – dodaje Barr.

W ostatnich wyborach do parlamentu w Westminsterze w maju ubiegłego roku SNP zdobyło 56 mandatów spośród 59, które przysługują szkockim parlamentarzystom. W samym regionalnym zgromadzeniu w Edynburgu nacjonaliści mają co prawda tylko 64 deputowanych na 129, ale są z wielkim okładem największą siłą polityczną i zapewne jeszcze wzmocnią swoje wpływy po tegorocznych wyborach regionalnych.

Reklama
Reklama

– Sukces SNP jest związany w ogromnej mierze z porażką Partii Pracy, która od czasów Tony'ego Blaira zbytnio utożsamiała się z liberalną polityką konserwatystów – mówi Barr.

W Szkocji tradycja stawiania na zabezpieczenia socjalne sięga czasów rozkwitu przemysłu ciężkiego w Glasgow i innych regionach. Dlatego radykalne reformy rynkowe forsowane od pięciu lat przez Camerona jeszcze bardziej zraziły znaczną część Szkotów do Londynu. Powrotu do tradycyjnych wartości lewicy próbuje teraz nowy lider Partii Pracy, charyzmatyczny Jeremy Corbyn. Jednak zdaniem większości brytyjskich analityków jest już za późno, aby odbić elektorat większości Szkotów.

Groźba rozpadu kraju paradoksalnie może się okazać kluczowym argumentem, dzięki któremu Cameron wygra referendum w sprawie członkostwa w Unii. To groźba, która trafia do konserwatywnego, najbardziej eurosceptycznego elektoratu na Wyspach. Na razie premier nie sięgnął do tego asa w swojej talii kart.

Zobacz także:

Eurowizja bez Polski?

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama