Przed wyborami do regionalnego parlamentu w Edynburgu w maju Szkocka Partia Narodowa (SNP) przedstawi precyzyjny kalendarz i warunki, na jakich mogłoby zostać przeprowadzone nowe referendum w sprawie oderwania prowincji od Zjednoczonego Królestwa – zapowiedziała liderka nacjonalistycznego ugrupowania i pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon.
– Jeśli ogół Brytyjczyków zagłosuje za opuszczeniem przez Zjednoczone Królestwo Unii Europejskiej, nacisk na nowe referendum w sprawie szkockiej niepodległości będzie nie do powstrzymania – powiedziała Sturgeon.
To nie są teoretyczne rozważania. Według najnowszego sondażu dla Ipsos już tylko 42 proc. Brytyjczyków chce pozostania kraju we Wspólnocie, a 41 proc. opowiada się za porzuceniem członkostwa (Brexit). Z kolei ankieterzy Yougov ustalili, że za członkostwem w Unii opowiada się 51 proc. pytanych, a przeciw jest 49 proc. W obu przypadkach różnica mieści się w granicach błędu statystycznego. Cameron chce rozpisać referendum latem tego roku, jeśli w lutym uzyska od przywódców pozostałych krajów Unii nowe warunki członkostwa jego kraju we Wspólnocie.
– Oceniamy, że jeśli Brytyjczycy opowiedzą się za wyjściem z Unii, to istnieje więcej niż 50-procentowe prawdopodobieństwo, iż w ciągu następnych pięciu lat dojdzie do nowego referendum w Szkocji. I wówczas należy założyć, że Szkoci opowiedzą się za wyjściem z Wielkiej Brytanii – mówi „Rz" Malcolm Barr, analityk banku inwestycyjnego JP Morgan w Londynie.
Szkoci są bowiem o wiele większymi euroentuzjastami niż pozostali mieszkańcy Wielkiej Brytanii i trudno byłoby im zaakceptować fakt, że znajdą się poza Unią. Najnowsze sondaże pokazują, że w samej Szkocji nawet 70 proc. uprawnionych może się opowiedzieć za pozostaniem we Wspólnocie w nadchodzącym referendum.