Populiści uwiedli Amerykę

Po czterech dekadach spadku poziomu życia coraz więcej wyborców uważa, że tylko radykalny prezydent przywróci im wiarę w american dream.

Aktualizacja: 20.01.2016 12:00 Publikacja: 19.01.2016 17:55

Ze mną Ameryka będzie tak często wygrywała, że wam się to znudzi – obiecuje wyborcom Donald Trump

Ze mną Ameryka będzie tak często wygrywała, że wam się to znudzi – obiecuje wyborcom Donald Trump

Foto: AFP

– Byłem w poniedziałek na konwencji liderów republikanów: są załamani, bo ich plany wzięły w łeb – mówi „Rz" Bruce Stokes, jeden z dyrektorów prestiżowej waszyngtońskiej fundacji analitycznej Pew.

Na nieco ponad tydzień przed prawyborami w Iowa, początku wielomiesięcznej walki o nominację obu głównych partii w wyborach prezydenckich, po stronie republikanów absolutnym faworytem pozostaje miliarder Donald Trump. Chce na niego głosować 37 proc. republikańskich wyborców wobec 19 proc. opowiadających się za senatorem Teksasu Tedem Cruzem i 10 proc. za jego kolegą z Florydy Marco Rubio.

– Jeśli Trump dostanie nominację, wybory zakończą się dla nas spektakularną klęską – powiedział Bruce'owi Stokesowi jeden z liderów republikanów.

Ale po stronie demokratów nastroje nie są wcale lepsze. Tu jeszcze niedawno wydawało się, że nominację ma w kieszeni Hillary Clinton. Jednak w samym stanie Iowa szanse Clinton i byłego senatora z Vermont, zdeklarowanego „socjalisty" Berniego Sandersa, są teraz bardzo wyrównane. W skali kraju zaś Clinton może na razie liczyć na 53 proc. głosów demokratycznych wyborców, a jej oponent z 37 proc. poparcia stanowi coraz większe zagrożenie.

Taki rozwój kampanii zaskoczył najpoważniejszych amerykańskich ekspertów, tym bardziej że zarówno Trump, jak i Sanders głoszą program, który do niedawna wydawał się zupełnie nie do strawienia dla przytłaczającej większości elektoratu.

Trump zaczął przecież kampanię od podania w wątpliwość bohaterstwa wieloletniego więźnia z Wietnamu Johna McCaina i obrażenia niepełnosprawnego dziennikarza „New York Timesa". Oskarżył także dziennikarkę sympatyzującego z republikanami kanału Fox o to, że zadaje agresywne pytania, bo... ma okres. Ale w trakcie kampanii jeszcze poważniejsze wpadki, jak pomysł budowy na Rio Grande muru, aby powstrzymać „meksykańskich gwałcicieli", deportowania 11 mln nielegalnych imigrantów, wprowadzenia zakazu wjazdu do USA dla wszystkich muzułmanów czy przywrócenia tortur wobec podejrzanych o terroryzm, tylko wzmocniło poparcie dla Trumpa.

Sanders w tym czasie prowokował mniej, przede wszystkim dlatego, że jego program właściwie sprowadza się do gospodarki. Ale choć głosił hasła, które jeszcze do niedawna zostałyby uznane w Ameryce za „skrajnie lewackie", zapewniły mu coraz większe poparcie. Senator z Vermontu zapowiedział „rozbicie banków", opodatkowanie wielkich koncernów, tak aby „zwróciły skradzione biliony dolarów", podniesienie pensji minimalnej do 15 dol./godz. czy wycofanie się Ameryki z umowy o wolnym handlu zarówno z krajami Azji Południowo-Wschodniej, jak i z Europą.

Dlaczego taki radykalizm jest za oceanem w modzie?

– Trzon wyborców Trumpa to biali mężczyźni, którzy weszli na rynek pracy w latach 70. czy 80. XX wieku, nie starając się o wykształcenie, bo dobre warunki życia zapewniał im wówczas wielki przemysł. Ale od tego czasu średni dochód w USA stale spadał. Ci ludzie przegrali z powodu globalizacji i automatyzacji produkcji, promocji kobiet, latynosów i czarnoskórych, którzy stali się dla nich konkurencją na rynku pracy. To właśnie w tych „konkurentów" uderza Trump – podkreśla Stokes.

Ale, co jeszcze bardziej zaskakujące, co czwarty czarnoskóry Amerykanin jest gotowy oddać swój głos na magnata rynku nieruchomości. To miara tego, jak w wychodzącej z kryzysu finansowego Ameryce daleko poszła desperacja bardzo wielu grup ludności.

– Amerykański sen został zniszczony. Ale ja go odbuduję, będzie potężniejszy niż kiedykolwiek – zapowiedział Trump pod koniec minionego tygodnia na ogromnym wiecu na Florydzie.

Jego przesłanie sięga zresztą dalej, nie obejmuje tylko osobistego życia Amerykanów. Trump chce odbudować pozycję Stanów Zjednoczonych na świecie, przywrócić im rolę niekwestionowanego hegemona.

– Wyborcy Trumpa odbierają sukcesy islamistów na Bliskim Wschodzie, Rosji na Ukrainie i Chin w Azji Południowo-Wschodniej jako wyraz bezsilności Ameryki. Oczekują, że ktoś im przywróci dumę z ojczyzny – tłumaczy Bruce Stokes.

Logika rosnącego poparcie dla Sandersa w znacznym stopniu jest podobna. Okazuje się na przykład, że jest on faworytem wśród młodych Amerykanek, dla których znacznie ważniejsze od wyboru pierwszej kobiety na prezydenta jest właśnie przywrócenie wiary w amerykańskie marzenie.

To wszystko nie oznacza jednak, że Trump może być pewny nominacji republikanów ani, że Sanders jest z całą pewności na dobrej drodze, aby uzyskać nominację demokratów. Wszystko zależy od tego, czy deklarowane w sondażach preferencje, które często są wyrazem frustracji wyborców, przełożą się na rzeczywiste poparcie w kolejnych dniach prawyborów. To się okaże w szczególności 1 marca, gdy głosowanie zostanie przeprowadzone w kilku stanach Południa, oraz 15 marca, gdy do urn pójdą mieszkańcy paru stanów z uprzemysłowionej Północy.

Na razie sondaże pokazują, że gdyby w decydującej rozgrywce o Biały Dom Trump starł się z Sandersem, to przegrałby 41,5 proc. do 46,8 proc. Przegrałby także z Clinton, choć już przy mniejszej różnicy głosów (42,8 do 45,3 proc.). Jeśli republikanie chcieliby odbić Biały Dom, powinni raczej postawić na Teda Cruza, który ma nad Clinton minimalną przewagę (46 do 45,4 proc. głosów).

Ale czy rzeczywiście taki będzie stosunek głosów w dniu wyborów 8 listopada?

– Pół roku temu byłem pewien, że wyścig do Białego Domu wygra Jeb Bush, dziś nie ma na to szans. To są najbardziej niepewne wybory w Ameryce od dziesięcioleci – przyznaje Bruce Stokes.

Zobacz także:

Kampania PiS w Europarlamencie

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176