Anna Słojewska z Brukseli
Belgijska prokuratura od soboty przesłuchuje Saleha Abdeslama, podejrzewanego o zorganizowanie ataków terrorystycznych na Paryż 13 listopada 2015 roku, a przynajmniej o istotny w nich udział. W atakach tych zginęło 130 osób.
Abdeslam został ujęty w piątek po południu w obławie zorganizowanej przez policję w brukselskiej dzielnicy Molenbeek na kolacji u przyjaciół. Ich mieszkanie znajduje się zaledwie 400 metrów od tego zajmowanego przez terrorystę jeszcze kilka miesięcy temu, gdy planował paryskie zamachy. Udana akcja policji nie oznacza jednak końca śledztwa. – W ostatnim czasie udało nam się zdobyć już sporo kawałków tej układanki. Ale dalecy jesteśmy jeszcze od jej ukończenia – powiedział prokurator federalny Frederic Van Leeuv. Jak podkreślił, tylko od początku tego roku, gdy zintensyfikowaniu uległy dochodzenia policji, stworzono 60 nowych odrębnych teczek dotyczących zagrożenia terrorystycznego.
– Dopóki nie widać rozwiązania konfliktów na Bliskim Wschodzie i Libii, będziemy narażeni na ryzyko terroryzmu – powiedział.
Prokuratura nie chce ujawniać szczegółów ze śledztwa. Oficjalnie nie wiadomo więc, co zeznaje Abdeslam, co dzieje się z jego nieujętymi jeszcze kompanami, wreszcie jak policja dotarła do kryjówki na Molenbeek. Media podają, że pierwsze słowa Abdeslama, gdy zatrzymywała go policja, brzmiały: „Dobrze, że to już koniec. Już dłużej nie mogłem". Potwierdza to pośrednio jego adwokat Sven Mary, który stwierdził, że jego klientowi w pewnym sensie ulżyło, że pościg dobiegł końca.