Nowy Jork nie głosuje jak Ameryka

Clinton i Trump liczą na zwycięstwo w prawyborach w kluczowym stanie kraju. Ale może się ono okazać pyrrusowe.

Aktualizacja: 19.04.2016 19:53 Publikacja: 19.04.2016 19:22

Donald Trump był we wtorek pewien zwycięstwa w rodzimym stanie Nowy Jork

Donald Trump był we wtorek pewien zwycięstwa w rodzimym stanie Nowy Jork

Foto: AFP

Na obóz byłej sekretarz stanu padł blady strach. Najnowszy sondaż NBC News pokazuje, że Hillary Clinton popiera już tylko 50 proc. demokratycznych wyborców wobec 48 proc. dla senatora z Vermont, charyzmatycznego lewicowego Berniego Sandersa. To znacznie mniejsza przewaga niż jeszcze miesiąc temu, gdy obu polityków dzieliło 9 pkt proc.

Dlatego była szefowa amerykańskiej dyplomacji i jej mąż w ostatnich dniach odwiedzili wszystkie dzielnice Nowego Jorku, a także wiele miejscowości w stanie o tej samej nazwie. Na ulice metropolii wyszło tysiące wolontariuszy, równie wielu wydzwaniało do demokratycznych wyborców z prośbą o oddanie głosu na Hillary.

To powinno zadziałać. W stanie, w którym do 2009 r. była powszechnie szanowanym senatorem i w którym wciąż ma swoje główne mieszkanie, Clinton mogła liczyć według ostatnich sondaży przed głosowaniem na 57 proc. głosów przy 43 proc. dla swojego oponenta. Zwycięstwo przekłada się tu na aż 247 głosów elektorskich wobec 2384 potrzebnych do otrzymania demokratycznej nominacji.

Patrząc na statystyki, była sekretarz stanu po takim sukcesie mogłaby być pewna poparcia Partii Demokratycznej.

– Aby ją zdobyć, wystarczy, że do końca kampanii uzyska 33 proc. głosów względem 67 proc. dla Sandersa, który nigdy do tej pory nie uzyskał tak wysokiego rezultatu. Clinton najpewniej wygra w najbliższym czasie także w Pensylwanii, Marylandzie, Connecticut. Sanders może liczyć na zwycięstwo co najwyżej w Rhode Island – mówi „Rz" Bruce Stokes, dyrektor znanej fundacji badania opinii publicznej Pew w Waszyngtonie.

Już przed rozgrywką o Nowy Jork Clinton miała na koncie 1783 głosy elektorskie przy 1137 swojego oponenta.

Ale dokładniejsza analiza tych wyników wcale nie jest już tak korzystna dla żony 42. prezydenta USA. Po pierwsze, aż 476 elektorów, którzy na nią głosują, to tzw. superdelegaci, aparat partyjny z amerykańskich samorządów, a nie przedstawiciele samych wyborców. Po wtóre, 56 proc. Amerykanów ma negatywną opinię o Clinton. O ile masowo popierają ją starsi biali mężczyźni oraz przedstawiciele mniejszości etnicznych, jak Latynosi i Murzyni, to już w pozostałych grupach społecznych poparcie jest dla niej niewielkie.

– Moja córka brała udział w organizacji kampanii Baracka Obamy, ale teraz, choć jest zdeklarowaną feministką, popiera Sandersa. I jeśli nominację demokratów dostanie Clinton, wątpię, aby wsparła jej kampanię, a nawet na nią głosowała w listopadzie – przyznaje Bruce Stokes.

Ten brak entuzjazmu u młodych wobec kandydatury Hillary może się okazać zabójczy już w samym dniu głosowania na nowego prezydenta USA za nieco ponad pół roku.

Ale i po stronie republikanów sukces Donalda Trumpa w Nowym Jorku też nie musi okazać się decydujący w walce miliardera o Biały Dom.

Tu stawka też jest ogromna: 95 delegatów na 1237 potrzebnych do zdobycia nominacji dla tego, kto zdobędzie w każdym z 27 okręgów stanu więcej niż 50 proc. głosów. Tuż przed rozpoczęciem głosowania wydawało się, że Trump w swoim rodzinnym mieście może na to liczyć. Sondaże pokazywały, że dostanie 55 proc. głosów wobec 25 proc. dla gubernatora Ohio Johna Kasicha i 16 proc. dla senatora z Teksasu Teda Cruza.

Aby te liczby się urealniły przy urnach, Trump zorganizował w poniedziałek jeden z największych zjazdów w swojej kampanii w Buffalo. A we własnej Trump Tower przy Piątej Alei przyjął przywódców różnych grup religijnych i etnicznych, aby pokazać, że mimo swoich deklaracji o „meksykańskich gwałcicielach" i apeli o zamknięcie wjazdu do USA dla wszystkich muzułmanów jest politykiem tolerancyjnym i otwartym.

Ale zwycięstwo w Nowym Jorku i szerzej w liberalnej Nowej Anglii może się okazać ostatnim w trwających do połowy czerwca prawyborach. W tej części Ameryki Trump może szczególnie mocno wytykać ultrakonserwatywne poglądy Cruza, przypominać, że senator z Teksasu wyśmiewał się z „wartości nowojorskich". Jednak w stanach Środkowego Zachodu, a nawet Kalifornii, światopogląd Teda Cruza jest już podzielany przez bardzo wielu wyborców.

– Coraz więcej politologów uważa, że Trumpowi zabraknie 100–200 głosów elektorskich, aby zdobyć nominację republikańską (przed głosowaniem w Nowym Jorku miał ich 756), a wówczas decyzja o tym, kto będzie reprezentował barwy partii, zapadnie na konwencji w Cleveland w lipcu – mówi Bruce Stokes.

Zgodnie z prawem delegaci będą wówczas w pierwszej turze zobowiązani do głosowania tak jak ich stan w prawyborach, ale jeśli wówczas nikt nie otrzyma większości, w drugiej turze mogą poprzeć dowolnego kandydata.

– Cruz robi wszystko, aby nawet w stanach, w których przegrywa, delegaci tak naprawdę byli jego zwolennikami – mówi Stokes.

Trump to rzecz jasna doskonale widzi i nazywa już otwarcie swojego rywala „Lyin Ted", „zakłamany Ted", co jednak nie przeszkodziło mu zaproponować rywalowi stanowiska... wiceprezydenta i wspólnego startu w wyborach.

Tak ostra rywalizacja w obozie republikanów nie pomaga jednak zbudować wizerunku Trumpa jako odpowiedzialnego męża stanu, polityka godnego najwyższego urzędu w państwie. A to może się okazać zabójcze w samym dniu wyborów w listopadzie. Dziś aż 65 proc. Amerykanów zapowiada, że w żadnych okolicznościach nie poprze kandydatury miliardera w walce o Biały Dom. To jeszcze większy elektorat negatywny, niż ma Hillary Clinton.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019