Wyspy Brytyjskie odpływają

Niezależnie od wyniku kraj wchodzi w okres politycznej niestabilności.

Aktualizacja: 23.06.2016 22:18 Publikacja: 23.06.2016 19:46

Pani Anne Whitman pływa w podgrzewanym basenie po oddaniu głosu w komisji wyborczej (w głębi) w Arun

Pani Anne Whitman pływa w podgrzewanym basenie po oddaniu głosu w komisji wyborczej (w głębi) w Arundel

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Po wyborach parlamentarnych zaraz po zamknięciu urn główne brytyjskie stacje telewizyjne zwyczajowo publikują exit polle. Ale nie po referendum. – Notowania obu stron są zbyt zbliżone, nie chcemy popełnić błędu – tłumaczy „Rz" Joe Twyman, dyrektor agencji badania opinii publicznej YouGov.

Jej ostatni sondaż opublikowany w czwartek dawał 51 proc. dla pozostania w Unii wobec 49 proc. za Brexitem. Do godzin porannych w piątek Brytyjczycy byli więc skazani na niepewność, w jakim kierunku pójdzie ich kraj.

– Sądzę, że jednak pozostaniemy w Unii, ale wynik będzie bardzo wyrównany – mówił w czwartek po południu „Rz" dyrektor londyńskiego Centre for European Reform Ian Bond. Podobnie sądzili inwestorzy: funt piął się systematycznie w górę, w ciągu tygodnia jego kurs skoczył z 1,40 do 1,49 dol. Na parę godzin przed zamknięciem lokali wyborczych Ladbrokes, czołowa firma bukmacherska, oceniała z kolei na 86 proc. szanse pozostania kraju w Unii.

Deszcz przeciw Unii

Dzień zaczął się niezbyt dobrze dla zwolenników integracji: od gwałtownego deszczu. Gdyby taka pogoda utrzymała się dłużej, mogłoby to zniechęcić część wyborców do głosowania, a to obóz prounijny miał od początku większe trudności ze zmobilizowaniem swoich zwolenników.

Ale około dziewiątej rano się przejaśniło.

– Od tej pory mamy nieprzerwany potok głosujących, zainteresowanie jest dużo większe niż w wyborach parlamentarnych – mówi „Rz" Jonathan Wade, szef punktu wyborczego w szkole Our Lady of Victories przy ulicy Clarewille w South Kensington.

To jeden z tych okręgów, w których zwolennicy Unii spodziewali się miażdżącego zwycięstwa: bogaty, otwarty na świat, pełen wykształconych ludzi i od zawsze przyzwyczajony do emigrantów. Ale rozmowa z wyborcami, którzy właśnie oddali swój głos, daje obraz o wiele bardziej złożony.

– Nie to, żebym była rojalistką, ale lubię naszą historię, nie chcę, byśmy stracili tożsamość. Gdy przystępowaliśmy do Unii 40 lat temu, miała ona sześć krajów. A dziś? To wszystko wymknęło się spod kontroli – mówi dobrze ubrana emerytka, Kathy, zwolenniczka Brexitu.

Głos za Brexitem oddali także William, 40-letni malarz pokojowy, i jego żona Zoe, gospodyni domowa: – Jesteśmy zalewani przez imigrantów, to jest mała wyspa, więcej tego nie zniesie.

– Zobacz, jakie z tego powodu drogie są domy, jak wiele miejsc brakuje w szkołach, szpitalach – wszędzie tłok – przekrzykują się jeden przez drugiego. Ale inna emerytka, która dumnie podaje swoje imię i nazwisko – Yvonne McGlasham – przerywa naszą rozmowę: trzeba zachować kontakt z realiami. To nie są czasy imperium, jesteśmy za małym krajem, aby dać sobie radę sami.

– Można głosować za Brexitem, ale gdyby był za tym jakiś plan. A to jest skok w nieznane – popiera Yvonne młoda dziewczyna o azjatyckich rysach i imieniu Min. Czwartek to normalny dzień pracy, więc musi pędzić do swojej, w firmie komputerowej.

Emocje, nie fakty

W dniu głosowania ostatnią próbę przekonania wyborców podjęły także gazety. To działało na korzyść Brexitu, bo jeśli liczyć wielkością sprzedaży, jego zwolennicy mają w mediach czterokrotną przewagę.

– Czas nadszedł. Długa droga do 23 czerwca jest na finiszu, bitwa zakończona. Teraz możecie wreszcie przejąć kontrolę nad Europą – apelował „Daily Telegraph", wszystko na tle zdjęcia Big Bena wyłaniającego się z kolorów brytyjskiej flagi.

Cała kampania zwolenników Brexitu była właśnie taka: pełna gry na emocjach, ale z niewielkim udziałem faktów. Wyborcy dowiedzieli się z niej, że Turcja jest u progu przystąpienia do Unii, Wielka Brytania co tydzień wpłaca do budżetu Brukseli 350 mln funtów, musi ratować przed bankructwem kraje południa Europy, a emigranci zabierają Brytyjczykom pracę i zmniejszają pensje – wszystko bez związku z rzeczywistością. Ale ku zaskoczeniu Davida Camerona taka właśnie kampania przekonała około połowy poddanych Elżbiety II, bo skanalizowała frustracje spauperyzowanego kryzysem finansowym społeczeństwa.

– Żyjemy w czasach, gdy fakty już nie mają znaczenia. Politycy tyle lat podkręcali rzeczywistość, że teraz się ona nie liczy – mówi Ian Bond.

Skutki głosowania

– Liderzy kampanii za Brexitem, Boris Johnson czy Michael Gove, oskarżali Camerona o najcięższe kłamstwa, porównywali ekspertów rządu do nazistowskich doradców krytykujących Einsteina. Po czymś takim ponowne zjednoczenie Partii Konserwatywnej wydaje mi się mało prawdopodobne. Raczej dojdzie do jej rozbicia, Johnson i Gove dołączą do Partii Niepodległościowej (UKIP) i w następnych wyborach postarają się zdobyć władzę. A wtedy walka o Brexit rozpocznie się od nowa – mówi Bond.

W razie wygranej w referendum, ale niewielką większością, Cameron miałby związane ręce wobec Brukseli: musiałby walczyć o dalsze zaostrzenie swobody przemieszczania się osób, blokować poszerzenie Unii czy domagać się ograniczenia unijnych regulacji.

Ale zwycięstwo zwolenników Brexitu najpewniej zmusiłoby Camerona do dymisji i rozpoczęło walkę o schedę po premierze.

– Nie sądzę, aby jego miejsce zajął Boris Johnson, wybór polityka, który wbił nóż w plecy dawnemu szefowi, nie należy do tradycji torysów. Z tego samego powodu po odejściu Margaret Thatcher w 1990 r. jej miejsca nie zajął błyskotliwy Michael Heseltine, tylko wierny, ale bezbarwny John Major. Tym razem miejsce Camerona pewnie zajmie Theresa May, minister spraw wewnętrznych, zwolenniczka pozostania w Unii, ale na brytyjskich warunkach – mówi Bond.

Korespondencja z Londynu

Po wyborach parlamentarnych zaraz po zamknięciu urn główne brytyjskie stacje telewizyjne zwyczajowo publikują exit polle. Ale nie po referendum. – Notowania obu stron są zbyt zbliżone, nie chcemy popełnić błędu – tłumaczy „Rz" Joe Twyman, dyrektor agencji badania opinii publicznej YouGov.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021