Zachód nie był skory do rozliczania Rosjan za śmierć cywilów w Syrii. Pewnie liczył, że pomogą zakończyć wojnę, która kojarzy mu się z masą imigrantów oraz z terrorystami dżihadystami.
Jak wtedy pisałem, za jeden zbombardowany szpital w Afganistanie długo kajali się amerykańscy generałowie, przepraszał Barack Obama, a i tak antyamerykańskim komentarzom nie było końca.
Rosjan zaś za wiele zbombardowanych wraz z lotnictwem Baszara Asada szpitali nie spotkała nawet drobna część tej krytyki. No, a sami oczywiście się nie kajali. Kremlowi wolno było dużo więcej, prawie wszystko było wolno. Bo nie rozliczało go ani rosyjskie społeczeństwo, ani Zachód.
Teraz ocena się zmieniła. Gdy kilka dni temu doszło do krwawego ataku na konwój z pomocą humanitarną, szybko posypały się oskarżenia pod adresem Moskwy, co w zeszłym roku było nie do pomyślenia.
Rosyjskie lotnictwo od dawna wspiera wojska dyktatora, które próbują wybić rebeliantów we wschodnim Aleppo wraz z oblężonymi cywilami, ale dopiero teraz amerykańska ambasador przy ONZ powiedziała, że te rosyjskie bombardowania to barbarzyństwo.