Wierziłow znajduje się w berlińskim szpitalu, dokąd go przewieziono z Moskwy. Tam 11 września został otruty. – Wykorzystano substancję działającą na układ nerwowy, ale nie wiemy jeszcze jaką – powiedział niemiecki lekarz agencji Reuters. Bliscy Wierziłowa poskarżyli się Niemcom, że ktoś ich śledzi, dlatego policja podjęła decyzję o wzięciu pod ochronę ich, pacjenta oraz domu, w którym mieszkają.
Rosjanin stał się znany 15 lipca, gdy w przerwie finałowego meczu mistrzostw świata w piłkę nożną w Moskwie wraz z dwiema koleżankami z grupy Pussy Riot wbiegł na murawę. Wszyscy byli przebrani w policyjne mundury, protestując przeciw politycznym prześladowaniom w Rosji. Całą trójkę aresztowano.
– Uratowało go to od śmierci, ale nie od otrucia – uważa inny opozycjonista Dmitrj Gudkow.
Wierziłow bowiem uczestniczył w przygotowaniu wyprawy rosyjskich dziennikarzy do Republiki Środkowoafrykańskiej, gdzie zamierzali prowadzić dziennikarskie śledztwo w sprawie rosyjskich najemników z tzw. Grupy Wagnera, jacy pojawili się w tym państwie. Trójka dziennikarzy została zamordowana w buszu 31 lipca. Wierziłow nie pojechał z nimi tylko dlatego, że siedział w areszcie.
Jednak później zaczął własne śledztwo w sprawie zabójstwa w Afryce. Według niezależnej moskiewskiej „Nowoj Gaziety" niedługo przed otruciem zaczął otrzymywać pierwsze informacje z Czarnego Kontynentu.