Ukraińcy mają chwilę oddechu po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Zniknęły namioty agitatorów, nikt nie rozdaje ulotek, dwójka wygranych – Wiktor Janukowycz i Julia Tymoszenko – umilkła, przegrani prowadzą polityczne targi ze zwycięzcami lub rozpamiętują porażkę. W powietrzu wisi jednak pytanie: co czeka Ukrainę po drugiej turze, 7 lutego? – W Kijowie krąży powiedzenie: głosować na Janukowycza – wstyd, na Tymoszenko – strach – mówi kijowska dziennikarka. – Boimy się, że bez względu na to, kto wygra, będzie źle. Ale może nie tragicznie?...
Wyniki pierwszej tury wyborów pokazują, że większe szanse na zwycięstwo ma lider prorosyjskiej Partii Regionów. Eksperci i komentatorzy diametralnie różnią się w ocenach tego, jak będzie rządził. Dominuje przekonanie, że nie będzie samodzielny w swych działaniach. – Janukowycz będzie prezydentem słabym i leniwym. Będzie wolał grać w golfa, a ster rządów przekaże najbliższemu otoczeniu i oligarchom. Ale potrafi profesjonalnie dobierać kadry – uważa Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Horszenina w Kijowie.
Politolog Wiktor Nebożenko dodaje: – Decyzje zapadać będą w trójkącie prezydent – parlament – oligarchowie.
Optymistycznie na rządy Janukowycza patrzy Andrij Jermołajew, szef Centrum Badań Społecznych Sofia. – Jest technokratą. Będzie chciał przeprowadzać reformy. Tego żądają od niego otoczenie i kluczowi biznesmeni, tacy jak Rinat Achmetow. Będzie też forsował swoją wersję modelu parlamentarno-prezydenckiego. Jego sposób działania przypomina kierowanie wielką korporacją – twierdzi.
Pesymistką jest Anastasija Obrazcowa, komentator tygodnika „Profil”. – Prezydent Janukowycz i jego otoczenie będą chcieli upodobnić Ukrainę do Rosji, stosować represje wobec przeciwników, rozganiać demonstracje, wprowadzić cenzurę. On sam zrobi wszystko, by zniszczyć Tymoszenko.