Protest imigrantów

Demonstranci żądali od prezydenta spełnienia obietnicy

Publikacja: 21.03.2010 20:07

Saul Linares szedł z Hempstead w stanie Nowy Jork przez ponad tydzień, żey przyłączyć się do protest

Saul Linares szedł z Hempstead w stanie Nowy Jork przez ponad tydzień, żey przyłączyć się do protesty przed Kapitolem

Foto: AP

W niedzielę – w dniu, w którym w Kongresie zaplanowano kluczowe głosowanie nad reformą służby zdrowia – do Waszyngtonu zjechało około stu tysięcy osób, by przed Kapitolem zaprotestować w jeszcze bardziej kontrowersyjnej sprawie. Przyjechali z całej Ameryki, żeby wziąć udział w „Marszu dla Ameryki” i przypomnieć Barackowi Obamie o powziętym podczas kampanii zobowiązaniu: pierwszy czarnoskóry prezydent obiecał im, że doprowadzi do legalizacji pobytu ponad 12 milionów imigrantów, którzy od lat mieszkają i pracują w USA, oraz że ułatwi łączenie rodzin.

Od kilku miesięcy aktywiści przypominali o tym rządzącym, ale Biały Dom zajęty był niekończącymi się sporami o reformę zdrowia i zbywał ich kolejnymi deklaracjami. W końcu stracili cierpliwość. – Czas na obietnice już się skończył! – krzyczeli demonstranci. I podkreślali, że to między innymi dzięki ich poparciu Barack Obama – sam przecież syn imigranta – wygrał wyścig do Białego Domu.

– Za rządów prezydenta Obamy wzmogły się akcje deportacyjne oraz naloty na domy imigrantów i miejsca, gdzie pracują. Ludzie trafiają do aresztów i są oddzielani od bliskich. Dziennie deportowano 1100 osób – mówi „Rz” Deepak Bhargava, szef Center for Community Change i jeden z głównych organizatorów marszu. – Ludzie mają już dość obietnic. Chcą konkretów i chcą ich w tym roku – podkreśla Bhargava. – Żaden człowiek nie jest nielegalny. Nie można go prześladować tylko za to, że nie ma dokumentów – przekonuje „Rz” Heloisa Galvao z Brazilian Women Group. – Niemal codziennie do naszej organizacji zgłaszają się kobiety, których mężowie właśnie zostali deportowani. Czasem w USA zostają tylko dzieci, ponieważ ich rodzice są wyrzucani z kraju.

Problem dotyczy też polskiej społeczności, głównie w Chicago i Nowym Jorku, której przedstawiciele również zjawili się w Waszyngtonie.

Aktywiści organizacji walczących o legalizację pobytu nie pozostawiają złudzeń: jeśli Biały Dom poważnie nie weźmie się do reformy, to demokraci poniosą tego konsekwencje podczas listopadowych wyborów do Kongresu.

Biały Dom świetnie zdaje sobie sprawę z politycznej siły kilkudziesięciu milionów Azjatów, a zwłaszcza Latynosów mieszkających w USA. Kilka dni temu Obama spotkał się osobiście z 14 liderami imigrantów. Prezydent pochwalił też pomysły senatorów Charlesa Schumera i Lindseya Grahama, którzy w czwartek ogłosili najważniejsze założenia reformy imigracyjnej. Przewiduje ona stworzenie „sprawiedliwej ścieżki” dla osób, które już żyją w USA. Jednocześnie zakłada też uszczelnienie granic i wprowadzenie nowych, zabezpieczonych biometrycznie kart ubezpieczenia społecznego, co miałoby uniemożliwić ich fałszowanie i pracę na czarno. Barack Obama szybko pochwalił pomysły senatorów, a wczoraj w nagraniu wideo do uczestników marszu powtórzył swoją obietnicę.

– Obecnie bez pracy jest 15 milionów Amerykanów. Chyba nikt nie może więc mieć wątpliwości, że to nie jest czas na amnestię dla imigrantów – mówi Rosemary Jenks z organizacji NumbersUSA walczącej o surowe przepisy imigracyjne. Również wielu komentatorów politycznych wątpi w to, że przy wysokim bezrobociu demokraci w roku wyborczym zdecydują się na poruszenie budzącej olbrzymie emocje reformy. Zdaniem wielu byłoby to po prostu polityczne samobójstwo.

W niedzielę – w dniu, w którym w Kongresie zaplanowano kluczowe głosowanie nad reformą służby zdrowia – do Waszyngtonu zjechało około stu tysięcy osób, by przed Kapitolem zaprotestować w jeszcze bardziej kontrowersyjnej sprawie. Przyjechali z całej Ameryki, żeby wziąć udział w „Marszu dla Ameryki” i przypomnieć Barackowi Obamie o powziętym podczas kampanii zobowiązaniu: pierwszy czarnoskóry prezydent obiecał im, że doprowadzi do legalizacji pobytu ponad 12 milionów imigrantów, którzy od lat mieszkają i pracują w USA, oraz że ułatwi łączenie rodzin.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021