Z inicjatywą spotkania na niespełna tydzień przed szczytem UE w Liz- bonie wyszła Polska. Jak wynika z naszych informacji, Lech Kaczyński przede wszystkim sondował możliwość wsparcia przez Niemcy polskiej propozycji wpisania mechanizmu opóźniania decyzji w UE (Joanina) do protokołu dołączonego do nowego unijnego traktatu, który ma zostać przyjęty za tydzień w Portugalii.
Po powrocie z Berlina prezydent i towarzysząca mu delegacja tryskali optymizmem: – Myślę, że szczyt zakończy się sukcesem, również jeśli wziąć pod uwagę postulaty naszego kraju – powiedział Lech Kaczyński w krótkim wystąpieniu na lotnisku w Warszawie. Jednak ustalenia z berlińskiej wizyty postanowił zachować w tajemnicy.
Również Angela Merkel unikała jak ognia jakichkolwiek konkretów. – Przed chwilą świeciło jeszcze słońce – powiedziała, witając polskiego prezydenta. Niemcy robili wszystko, by nie narazić się na zarzut ingerowania w kampanię wyborczą w Polsce. Przebieg wizyty ograniczyli do niezbędnego minimum. Wbrew sugestiom polskiej strony nie doszło po rozmowach do spotkania z prasą. – Była to wizyta robocza i nie przewidywano wypowiedzi dla dziennikarzy – tłumaczył “Rz” wiceminister spraw zagranicznych Karol Karski. Jak się dowiedzieliśmy, Niemcy nie wyrazili zainteresowania polską propozycją spotkania Kaczyńskiego z prezydentem Horstem Köhlerem.
W oficjalnych wypowiedziach Niemcy nadal sprzeciwiają się polskiej propozycji wzmocnienia mechanizmu z Joaniny. – Nadanie mu charakteru prawnego uważam za wykluczone. Nikt w UE tego nie popiera – mówi nam Axel Schäfer, rzecznik SPD ds. zagranicznych. Jednocześnie jednak trwa poszukiwanie rozwiązania, które wyszłoby naprzeciw polskim żądaniom. Według cytowanego przez dziennik “Frankfurter Allgemeine Zeitung” anonimowego przedstawiciela niemieckiego rządu prawne wzmocnienie tzw. hamulca bezpieczeństwa nie powinno być problemem i kompromis jest możliwy.
– Pod warunkiem, że odpowiedni zapis znajdzie się w niewiążącej deklaracji szczytu. Można by w niej zapisać, że mechanizm z Joaniny będzie mógł zostać w przyszłości zmieniony jedynie na zasadzie konsensusu – tłumaczy Cornelius Ochmann, ekspert Fundacji Bertelsmanna. Polska może natomiast liczyć na poparcie Niemiec w staraniach o uzyskanie stanowiska rzecznika w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Nie ma zaś możliwości przyznania nam większej liczby eurodeputowanych, niż zakłada rozwiązanie przyjęte już przez Parlament Europejski.