Massoud Barzani odrzuca oskarżenia, że jego rząd popiera bojowników z Partię Pracujących Kurdystanu (PKK) .

We wtorek turecki parlament upoważnił siły zbrojne do przekraczania granicy z Irakiem w ramach operacji przeciwko kurdyjskim separatystom, którzy są oskarżani o ataki na żołnierzy i ludność cywilną we wschodniej Turcji. Ankara utrzymuje, że akcja zbrojna jest nieuchronna, gdyż schronienie w północnym Iraku – który od 1991 r. pozostaje poza kontrolą Bagdadu – znalazło 3500 bojowników PKK, uważanej za organizację terrorystyczną zarówno przez Turcję, jak UE i NATO. Ankara uważa, że tolerowanie przez Bagdad i Waszyngton obecności rebeliantów z PKK zmusza ją do interwencji, zwłaszcza że iraccy Kurdowie dostarczają PKK broń i materiały wybuchowe, które ta wykorzystuje do ataków na tureckie wojska.

- Stanowczo mówimy do wszystkich stron konfliktu: jeżeli oni (Turcy) zaatakują autonomię Kurdystanu pod jakimkolwiek pretekstem, będziemy gotowi do obrony naszego demokratycznego eksperymentu i godności naszych obywateli oraz nienaruszalności naszej ojczyzny – powiedział Barzani.

Dodał też, że iraccy Kurdowie nie byli oskarżeni za działania PKK i ponowił apel do Turcji, żeby prowadziła rozmowy z władzami kurdyjskimi w stolicy autonomii, Irbilu. Jednak rząd w Ankarze odmówił rozmów z Regionem Kurdystanu w północnym Iraku, którego nie uznaje, i uparł się, by rozmawiać jedynie z władzami w Bagdadzie.

Jak podaje portal BBC powołując się na swojego korespondenta Iana Pannella, jakiekolwiek próby porozumienia z PKK muszą odbywać się za pośrednictwem rządu Regionu Kurdyjstanu, a nie Bagdadu. Jest to nie do przyjęcia dla Ankary, gdyż rząd turecki jest świadomy tego, że Kurdowie w Iraku mają ten status, o który walczy PKK w Turcji.W czwartek szef irackiego MSZ Hoshyar Zebari zaapelował do rebeliantów, żeby opuścili północny Irak tak szybko, jak to jest możliwe, żeby uniknąć konfrontacji z tureckim wojskiem. Także w czwartek tysiące irackich Kurdów w Irbilu i Dohuku protestowały przeciwko tureckiej groźbie inwazji.Do powstrzymania się od działań wewnątrz Iraku wezwały Turcję Stany Zjednoczone, obawiające się, że interwencja doprowadzi do międzynarodowego kryzysu.Partia Pracujących Kurdystanu walczy o autonomię w południowo-wschodniej Turcji od 1984 roku. Konflikt kurdyjsko-turecki pochłonął już ponad 30 tys. ofiar.