Niemcy nie lubią milionerów

Szef firmy Porsche zarobił w rok 70 milionów euro. W Niemczech zawrzało. Rozpętała się polityczna debata

Aktualizacja: 04.12.2007 12:34 Publikacja: 04.12.2007 04:17

Niemcy nie lubią milionerów

Foto: AP

Frank moknie przed supermarketem Kaiser’s na Berliner Strasse w Berlinie i z wyrazem najwyższej pokory na twarzy usiłuje sprzedać za 2 euro wymiętą gazetkę berlińskiego stowarzyszenia bezdomnych Stütze (Podpora). Właściwie liczy na 2 euro jałmużny, czyli że klient nie odbierze gazetki, bo pozbawiłby go jedynego narzędzia pracy.

– Biednych przybywa, a bogaci są coraz bogatsi – mówi Frank i pyta, czy słyszałem o przypadku Wendelina Wiedekinga, szefa Porsche, który dostał w tym roku 70 mln euro. Tyle wyniósł jego dochód wraz z premią za poprzedni rok. Nie sposób o tym nie wiedzieć. Gazety informują o rekordzie wszech czasów i nie ma telewizyjnego talk-show, gdzie oburzeni dyskutanci nie potępialiby zachłanności niemieckich menedżerów i nieokiełznanego kapitalizmu. Oburzył się nawet prezydent Horst Köhler. – Obywatele postrzegają słusznie, że dzieje się coś niedobrego, kiedy jedne zarobki szybują w górę, a inne stoją w miejscu – powiedział w jednym z wywiadów.

Ministrowie rządu Angeli Merkel mówią wprost o braku umiaru czy wręcz o niedopuszczalności takiego podziału wypracowanego wspólnie dobra. Święte oburzenie w Niemczech na zarobki menedżerów nie jest zjawiskiem nowym. – Nasila się jednak w miarę informacji o rozszerzeniu się strefy biedy w Niemczech – tłumaczy Jochen Thies, politolog.

Jak się okazuje, już co ósmy obywatel w bogatych Niemczech żyje poniżej granicy ubóstwa, co znaczy, że ma dochody poniżej 856 euro miesięcznie. Dziewięć euro więcej zarabia Robin Trott, stróż w jednej z berlińskich firm. – 400 euro kosztuje mnie utrzymanie dwupokojowego mieszkania. Na życie pozostaje 465 euro, czyli 15 euro na dzień – skarżył się niedawno tygodnikowi „Die Zeit”. Z takimi pieniędzmi można przeżyć, ale już wizyta w kinie wymaga wyrzeczeń. Takich ludzi są miliony i na dwa lata przed wyborami parlamentarnymi o ich głosy zaczęły nagle walczyć niemieckie partie polityczne.

– Dlaczego obsypuje się ich pieniędzmi, nawet kiedy zawodzą na całej linii? – wołała wczoraj na zjeździe CDU Angela Merkel. Nie wymieniła żadnego nazwiska, ale i tak wiadomo, że chodzi o byłego szefa Siemensa, który odszedł w atmosferze korupcyjnego skandalu zapatrzony na drogę w 5 milionów euro.

Merkel nie sprzeciwia się już także wprowadzeniu w Niemczech płacy minimalnej, o co walczą socjaldemokraci, partnerzy jej koalicyjnego rządu. Wyraźnie na lewo skręcili ostatnio niemieccy zieloni i wyrzucili ze swych szeregów sprawdzonego towarzysza Oswalda Metzgera za to, że broni kapitalizmu i wolnego rynku. – Wszyscy się oburzają, gdy słyszą o milionowych dochodach menedżerów, ale nikt nie podnosi głosu, gdy na kontach gwiazd sportu lądują dziesiątki milionów rocznie – argumentuje Metzger. – Oburza nas to, że bogaci przeznaczają swe pieniądze na dobra luksusowe i nie tworzą nowych miejsc pracy – odpowiada Andrea Nahles, wiceprzewodnicząca SPD, powtarzając przy każdej okazji, że 70 procent majątku należy w Niemczech do 10 procent najbogatszych obywateli.

Socjolodzy podkreślają, że Niemcy są narodem o bardzo silnie wykształconym poczuciu egalitaryzmu i idealizują pojęcie społecznej sprawiedliwości. Są też narodem pesymistów, boją się wszystkiego co nowe i narzekają bez końca. Ostatnio na globalizację. – Obywatelom nie chodzi w gruncie rzeczy o to, czy mają do wydania 900 czy 1000 euro, ale chcieliby mieć pewność, że będzie lepiej – tłumaczy socjolog Berthold Vogel. Lepiej już w Niemczech było, tych na zachodzie. Od zjednoczenia Niemiec średnie roczne zarobki netto zmalały o 1,4 tys. euro i wynoszą obecnie 15,8 tys.

Dla szukających pracy w Porsche:www.porsche.com/germany/aboutporsche/jobs

Frank moknie przed supermarketem Kaiser’s na Berliner Strasse w Berlinie i z wyrazem najwyższej pokory na twarzy usiłuje sprzedać za 2 euro wymiętą gazetkę berlińskiego stowarzyszenia bezdomnych Stütze (Podpora). Właściwie liczy na 2 euro jałmużny, czyli że klient nie odbierze gazetki, bo pozbawiłby go jedynego narzędzia pracy.

– Biednych przybywa, a bogaci są coraz bogatsi – mówi Frank i pyta, czy słyszałem o przypadku Wendelina Wiedekinga, szefa Porsche, który dostał w tym roku 70 mln euro. Tyle wyniósł jego dochód wraz z premią za poprzedni rok. Nie sposób o tym nie wiedzieć. Gazety informują o rekordzie wszech czasów i nie ma telewizyjnego talk-show, gdzie oburzeni dyskutanci nie potępialiby zachłanności niemieckich menedżerów i nieokiełznanego kapitalizmu. Oburzył się nawet prezydent Horst Köhler. – Obywatele postrzegają słusznie, że dzieje się coś niedobrego, kiedy jedne zarobki szybują w górę, a inne stoją w miejscu – powiedział w jednym z wywiadów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021