Przez kilka godzin tłum czekał pod zardzewiałym wiaduktem metra przed stadionem Yankees na Bronksie, by choć przez moment na własne oczy zobaczyć papieża. Na trybunach zasiadło 60 tysięcy szczęśliwców, którym udało się wylosować bilety. Reszta musiała oglądać odprawiającego ostatnią mszę podczas tej pielgrzymki Benedykta XVI w telewizji. Ale parę tysięcy osób bez biletu postanowiło stanąć przed wjazdem na stadion, wśród nich Paola, Maria i Blanca, trzy imigrantki z Meksyku ubrane w koszulki z podobizną Benedykta XVI. – Boże, pozwól mi zobaczyć papieża – modliła się na głos Blanca, choć do rozpoczęcia mszy było jeszcze parę godzin.
Wokół kłębił się różnokolorowy, wielorasowy i wielojęzyczny tłum. Przeważał hiszpański, język latynoskich imigrantów, którzy stanowią już jedną trzecią katolików w USA. – Rosario! Rosario! – wykrzykiwała sprzedawczyni różańców. – Modlimy się za Benedykta! – śpiewała po hiszpańsku grupa zakonnic na skwerku przed restauracją McDonald’s. – Allah! Allah! – powtarzał biały muzułmanin z długą brodą, nawołując obecnych do przejścia na islam.
Tuż obok tak zwani wierni Biblii, którzy uważają katolicyzm za fałszywą wiarę, próbowali przekonać zebranych, by się jej wyrzekli. Przez dwie godziny między tą grupką a katolikami dookoła odbywała się walka na dźwięki. Gdy tłum pod przewodnictwem zakonnic próbował zagłuszyć ich śpiewami na cześć Benedykta, oni odpowiadali głośną grą na trąbce. Co jakiś czas wszystkich zagłuszała przejeżdżająca nad ich głowami kolejka metra.
Gdy limuzyna wioząca papieża na pół godziny przed mszą wyjechała zza zakrętu, tłum ogarnął szał radości, w którym zagubił się dźwięk trąbki. – Widziałam go, choć przez chwilę, widziałam! – krzyczała uszczęśliwiona Blanca.
Podczas homilii na stadionie papież wezwał amerykańskich katolików, by nie zniechęcali się w obliczu problemów, takich jak skandal pedofilski, który wstrząsnął w ostatnich latach Kościołem w USA. Przypomniał jednak, że bez względu na ludzkie słabości i błędy, fundamentem jedności Kościoła jest Słowo Boże i jedność ta wymaga “posłuszeństwa wiary”. – “Autorytet”, “posłuszeństwo”, to nie są dziś łatwe do wypowiedzenia słowa (...), szczególnie w społeczeństwie, które tak jak wasze słusznie wysoko ceni osobistą wolność – powiedział Benedykt XVI.