Pół orła poproszę

11 czerwca, na cztery dni przed wejściem w życie Konstytucji Kosowa, parlament nowego państwa zatwierdził hymn. Będzie nim utwór zatytułowany „Europa”, który charakteryzuje się tym, że jest bez słów.

Publikacja: 14.06.2008 01:54

Pół orła poproszę

Foto: Wikipedia

„To, że hymn nie ma słów, koresponduje z zasadą mówiącą, iż nowe państwowe symbole Kosowa powinny respektować jego wieloetniczny charakter” – odnotowała agencja AFP, zdradzając tym samym nowatorski pomysł na formułę wieloetniczności XXI wieku.

Rozwiązanie to może zostać z wdzięcznością przyjęte przez liczne inne narody zeswatane we wspólnym związku pod naciskiem możnych dziewosłębów. Na przykład Bośnia i Hercegowina: jeszcze w ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny w Sarajewie unieważnił symbole dwóch składających się na nią podmiotów – Federacji Bośni i Hercegowiny oraz Republiki Serbskiej, uznając, że niewystarczająco odzwierciedlają wielonarodowy charakter państwa i jego składowych.

Do kosza poszły więc hymn RS, flaga Federacji i oba godła, chociaż komponowano je niczym hybrydy z bestiariuszy, łącząc srebrnobiałe skrzydła serbskiego orła z liliami średniowiecznych bośniackich Kotromaniciów (Andegawenów po kądzieli), hojnie drapując całość chorwacką biało-czerwoną szachownicą.

Co gorsza, w samej Republice Serbskiej pięć kolejnych projektów godła zostało zaskarżonych przez tamtejsze niejszości etniczne jako „rażąco serbskie”: a to nazwa państwa cyrylicą miast łacinką, a to gdzieś szyderczo łyska białe piórko.

Hymn Republiki Serbskiej, dopóki nie zakwestionowali go konstytucjonaliści, wykonywano w wersji murmurando: słowa XIX-wiecznej pieśni były dla bośniackich i chorwackich obywateli jeszcze bardziej nie do przyjęcia niż melodia. To i tak lepiej niż kakofonie czarnogórskie, gdzie jedna trzecia społeczeństwa, definiująca się jako Serbowie, od dwóch lat ignoruje hymn niepodległego państwa, odśpiewując w zamian tę samą co w Banja Luce, stolicy Republiki Serbskiej, pieśń „Bože pravde”.

Dręczą się hymnografowie, trapią się weksylolodzy: w Iraku, na drugim końcu dawnego imperium otomańskiego, w styczniu przyjęto nowy projekt flagi, usiłując na niewielkim w końcu kawałku płótna upakować dość symboli, by zadowolić szyitów, sunnitów i Kurdów. Przed podobnym kłopotem stanie lada dzień parlament kosowski: flaga nowego państwa naturalnie istnieje, dwugłowy czarny orzeł albański zrywa się do lotu nad co drugim domem, ale zalecenia misji ONZ nie dają mu szans: flaga również wyrażać ma wieloetniczny charakter państwa. Można by wprawdzie fastrygować serbskiego orła z czarnym iliryjskim, istnieje jednak ryzyko, że przeszczep nie przyjąłby się mimo bliskości gatunkowej. No i mniejszości, co z mniejszościami?

Troska to nienowa. Rody, prowincje i księstwa zrastały się od zawsze i prawdziwa sztuka heraldyczna sprowadzała się do tego, jak łączyć na kilku polach Nałęcz z Leliwą, gryfa z hipocentaurem, tak żeby nie wyszły z tego podejrzane hybrydy, niczym u patrona wszystkich arywistów, niezapomnianego kadeta Adolfa Bieglera z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, pieczętującego się „skrzydłem bociana z ogonem ryby”.

Wszystkie te mariaże dokonywały się jednak w pewien sposób organicznie, co nie znaczy, ze bezkrwawo: Montecchi poślubiali Capulettich bądź sztyletowali ich, zawsze jednak czuli się w obowiązku dorzucić do swej tarczy herbowej prążek, rogi czy bodaj cętkę lamparcią przegranego rodu.Co jednak począć w sytuacji, gdy spragnionym ekspresji ludom nie dano szansy na romans ani na pojedynek, dekretując w zamian wieloetniczność w słowach, symbolach i uczynkach? Wyjście jest jedno: łączyć. Do heraldycznego miksera trafią konie i jednorożce, po dwie półnuty z kujawiaka i gawota.

Całość może wyglądać, do czasu, całkiem nieźle, niczym zdjęcia-kolaże albo prospekt zapraszający do odwiedzin Unii. W chwili jednak, gdy kakofonia zacznie brać górę nad polifonią, pozostanie kompresować, jak najmocniej kompresować, tak jak w tęczy barw. Wieloetniczna flaga po przejściu przez pryzmat stanie się z powrotem wiązką białego światła. I z tym możemy zostać: z białą tablicą herbową, łopocącym pustym płótnem, nierażącym nikogo mruczanym hymnem.

„To, że hymn nie ma słów, koresponduje z zasadą mówiącą, iż nowe państwowe symbole Kosowa powinny respektować jego wieloetniczny charakter” – odnotowała agencja AFP, zdradzając tym samym nowatorski pomysł na formułę wieloetniczności XXI wieku.

Rozwiązanie to może zostać z wdzięcznością przyjęte przez liczne inne narody zeswatane we wspólnym związku pod naciskiem możnych dziewosłębów. Na przykład Bośnia i Hercegowina: jeszcze w ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny w Sarajewie unieważnił symbole dwóch składających się na nią podmiotów – Federacji Bośni i Hercegowiny oraz Republiki Serbskiej, uznając, że niewystarczająco odzwierciedlają wielonarodowy charakter państwa i jego składowych.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022