W sierpniu skończy 72 lata i gdyby udało mu się wygrać wybory, byłby najstarszym politykiem, który trafił do Białego Domu.
W amerykańskim Kongresie zasiada nieprzerwanie od ćwierćwiecza. Wcześniej McCain, który pochodzi z rodziny o długich tradycjach wojskowych (tak dziadek jak i ojciec byli admirałami), zyskał rozgłos podczas wojny w Wietnamie. Spędził sześć lat w wietnamskiej niewoli, był torturowany i bity. Mógł wyjść już po roku, bo Wietnamczycy zorientowali się, że jest synem głównodowodzącego na Pacyfiku, ale odmówił, domagając się, by najpierw zwolniono innych więźniów. Wiedział też, że jego uwolnienie zostanie wykorzystane do celów propagandowych.
W karierze politycznej kieruje się ryzykowną dla polityków zasadą: mówi głośno to, co myśli, nawet jeśli większości się to nie podoba.
Często otwarcie zajmował stanowisko, które uważał za słuszne, choćby oznaczało to gniew jego partyjnych kolegów. Był przeciwnikiem ulg podatkowych dla zamożnych, które wprowadził przy aplauzie większości republikanów prezydent Bush, ale potem stał po stronie Busha, gdy partia odwróciła się od niego w sprawie programu legalizacji pobytu nielegalnych imigrantów.
Długo zanim prezydent Bush wprowadził w Iraku "przypływ", czyli tymczasowe zwiększenie liczebności wojska w tym kraju, McCain krytykował Pentagon za wysłanie zbyt słabych sił nad Eufrat. Gdy w 2004 roku w kraju rozpętała się debata nad stosowaniem tortur wobec schwytanych terrorystów, McCain znów występował przeciw wielu kolegom z prawicy, powtarzając, że Amerykanie tym różnią się od swych wrogów, iż uważają tortury za zło.