W niedzielę do Paryża zjadą przywódcy (m.in. prezydent Lech Kaczyński) ponad 40 państw – 27 członków Unii Europejskiej oraz krajów śródziemnomorskich nienależących do UE. Na pewno nie pojawi się Muammar Kaddafi, przywódca Libii. Już oskarżył UE o próbę odbudowania Imperium Rzymskiego.
– Początkowo można byłoby stawiać taki zarzut francuskiemu prezydentowi, ale tylko jeśli chodzi o język, a nie treść propozycji stworzenia Unii Śródziemnomorskiej – mówi „Rz” Rosa Bal-four z Centrum Polityki Europejskiej (EPC). Eksperci i dyplomaci obawiają się nie nowego imperium, ale raczej mizernych efektów niedzielnego szczytu. Planowana wspólna deklaracja przewiduje jeden konkret: pierwszymi współprzewodniczącymi Unii Śródziemnomorskiej będą Francja i Egipt. Nicolas Sarkozy już w czasie kampanii prezydenckiej w 2007 r. przedstawił plan stworzenia Unii Śródziemnomorskiej. Miał on „zakończyć erę nienawiści i utorować drogę do realizacji marzenia o pokoju”.
Od razu jednak wzbudził kontrowersje pomysłem, by nowa organizacja objęła tylko kraje basenu Morza Śródziemnego. Zaprotestowali Niemcy, bo bali się, że z pieniędzy Unii Europejskiej będą finansowane projekty realizowane przez francuskie firmy. Polacy uznali, że nowa formuła współpracy znów odsuwałaby w odległą przyszłość plany wzmocnienia wymiaru wschodniego UE. Paradoksalnie francuski pomysł nie podobał się wcale Hiszpanom, bo premier Jose Zapatero bał się dominacji Sarkozy’ego w regionie, który Madryt uznaje tradycyjnie za strefę również swoich wpływów.
Pomysł poddano więc modyfikacjom, aby stał się strawny dla wszystkich. W szczycie biorą udział na równych prawach przywódcy wszystkich państw członkowskich UE. Polsce obiecano, dla równowagi, utworzenie Partnerstwa Wschodniego. A Turcję zapewniono, że nowa formuła współpracy nie jest alternatywą dla starań tego kraju o członkostwo w UE.
Ograniczono też nieco ambicje Unii Śródziemnomorskiej. Teraz główne cele będą gospodarcze: oczyszczenie Morza Śródziemnego, rozwój energii słonecznej, a także portów i transportu morskiego. Pojawiły się propozycje angażowania firm prywatnych. Nie ma natomiast pewności, czy nowa unia coś wniesie do współpracy w dziedzinie imigracji. To najbardziej palący problem między północnym i południowym wybrzeżem Morza Śródziemnego.