Omar Khadr od sześciu lat przebywa w Guantanamo. W ręce Amerykanów wpadł w Afganistanie, gdy rzekomo rzucił granat zabijając żołnierza USA. Grozi mu dożywocie.
Wczoraj prawnicy chłopca pokazali światu fragment siedmiogodzinnego filmu z trwającego cztery dni przesłuchania. Nagranie pochodzi z 2003 roku. Omar miał wtedy 16 lat. W amerykańskiej bazie przesłuchiwali go kanadyjscy agenci. Omar wierzył, że przyjechali na Kubę, by wyciągnąć go z więzienia. Ale – jak pisze kanadyjski “Globe and Mail” – trzech agentów chciało jedynie wyciągnąć od niego informacje.
– To wstrząsająca historia. Opinia publiczna nigdy wcześniej nie widziała żadnego nagrania z Guantanamo. Tym bardziej z przesłuchania dziecka, które nigdy nie powinno trafić do więzienia. USA i Kanada naruszyły konwencję praw dziecka ONZ – mówi “Rz” Andy Worthington z organizacji Reprieve, która występuje w obronie więźniów z Guantanamo. Osobiście śledzi historię Omara, który urodził się w Kanadzie w rodzinie egipskich i palestyńskich fundamentalistów, która po 11 września 2001 roku przeprowadziła się do Afganistanu.
Na filmie słychać pytania. Co Omar wie o al Kaidzie. O rodzinę i przyjaciół w Afganistanie. Chłopiec płacze, łapie się za włosy, chowa głowę w dłoniach. – Pomóżcie. Nic was nie obchodzę – powtarza. Podnosi do góry pomarańczową koszulkę. Pokazuje rany i mówi, że zadali je Amerykanie, gdy tuż po zatrzymaniu był przetrzymywany w bazie Bagram pod Kabulem.
– Mówicie, że jestem zdrowy? Nie mogę ruszyć ręką – mówi. – Wyglądasz dobrze. Nie jestem lekarzem, ale myślę, że jesteś pod dobrą opieką medyczną – słyszy.