– To maksimum tego, co można było osiągnąć. Przyznaję, że nie wszystko się udało, ale naszą wolą było, aby świat nie powrócił do zimnej wojny, która nikomu nie jest potrzebna – mówił francuski przywódca Nicolas Sarkozy po rozmowach z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Sarkozy, którego kraj przewodniczy Unii Europejskiej, przyjechał do Moskwy, by zażądać od Rosji wypełnienia sześciopunktowego planu pokojowego z 12 sierpnia. Zgodnie z nim Rosjanie mieli się wycofać na pozycje sprzed wybuchu wojny z Gruzją, jednak wciąż utrzymują posterunki na terytorium tego kraju. Na nadzwyczajnym szczycie UE przywódcy Wspólnoty dali Rosji czas do 8 września na wycofanie żołnierzy. Teraz Moskwa dostała kolejny miesiąc.
W rozmowach z Miedwiediewem w Moskwie prezydenta Francji wspierał minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i kierujący unijną dyplomacją Javier Solana. Ale to przywódca Rosji dyktował warunki. Wynika to wyraźnie z porozumienia, które Miedwiediew punkt po punkcie przedstawiał na konferencji prasowej. Rosja zobowiązuje się w nim do zlikwidowania w ciągu tygodnia swoich posterunków kontrolnych między portem Poti i miejscowością Senaki. Gruzja musi jednak dać najpierw gwarancje, że nie użyje siły przeciwko separatystom w Abchazji. Pozostali rosyjscy żołnierze mają się wycofać z terytorium Gruzji w ciągu miesiąca, pozostaną jednak w Osetii Południowej i Abchazji, gdzie będą pełnić rolę „sił pokojowych”. Miejsce rosyjskich wojsk w strefach buforowych wokół obu regionów ma zająć licząca co najmniej 200 osób misja policyjna Unii Europejskiej.
– Rosja wypełnia warunki planu pokojowego, czego nie można powiedzieć o Gruzji, która przy wsparciu niektórych krajów, między innymi USA, odbudowuje swój potencjał militarny – mówił rosyjski prezydent. – Pytanie, które sobie teraz wszyscy zadają, brzmi: czy Rosja spełni obietnice? Pamiętamy, że z poprzednich, również danych Unii Europejskiej, się nie wywiązała – mówi „Rz” Clara Marina O’Donnel z Centrum Reformy Europejskiej w Londynie.Zdaniem części analityków Rosja wyraźnie gra na zwłokę. – Chce zmęczyć Unię Europejską, chce zmęczyć europejskich polityków, liderów i całą opinię publiczną, tak by zachodnia opinia publiczna przeszła do porządku dziennego nad wojną – uważa politolog Grzegorz Kostrzewa–Zorbas.Szef Kancelarii Prezydenta RP Piotr Kownacki uznał, że wizyta Sarkozy’ego zakończyła się „marnym wynikiem” i dodał, iż „zastanawia się”, czy francuski prezydent nie przekroczył w Moskwie swego mandatu.
Nicolas Sarkozy przekonywał, że porozumienie z Rosją i tak jest sporym sukcesem. – Gdyby wszystkie konflikty były na takim etapie rozwiązywania, świat byłby o wiele spokojniejszy – podkreślał. Zapowiedział, że 15 października odbędzie się w Genewie międzynarodowa konferencja pokojowa w sprawie Kaukazu. Unijni wysłannicy prosto z Moskwy polecieli do Tbilisi, gdzie mieli przedstawić warunki porozumienia prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu.
Sankcje wobec Moskwy wprowadziły wczoraj natomiast Stany Zjednoczone. W specjalnie wydanym oświadczeniu sekretarz stanu USA Condoleezza Rice poinformowała o wycofaniu się USA z porozumienia z Rosją w sprawie cywilnej współpracy jądrowej. Anonimowy przedstawiciel Departamentu Stanu powiedział agencji AFP, że „powiedzieliśmy jasno, iż zachowanie Rosji musi zostać potępione i muszą być konsekwencje jej akcji w Gruzji. To będzie przykład”.